Poets of the Fall – dyżurny zespół gier Remedy
Po ostatnim PlayStation Showcase wiemy już, że Alan Wake II zagości na dyskach konsol oraz PC 17 października. Do czasu premiery trochę czasu jeszcze zostało, dlatego zerknijmy jeszcze na moment w przeszłość tak serii, jak i samego studia Remedy – jednak nie pod kątem rozgrywki, ale jednego z elementów składowych, który pojawiał się w niemalże każdej produkcji Finów. Mowa o Poets of the Fall – zespole, który zyskał międzynarodową przecież sławę właśnie dzięki uczestnictwu w projektach Remedy. Współpraca ta sięga jednak znacznie głębiej, niż tylko robienie zwykłych wrzutek do ścieżki dźwiękowej – przyjrzyjmy się więc temu nieco bliżej.
W grze Max Payne 2 gracz kierował tytułowym bohaterem w kilka lat po wydarzeniach z części pierwszej. Jednym z problemów, z jakimi zmagał się Max, była amnezja – ale nie całkowita, tylko częściowa. Bohater po prostu nie był w stanie przypomnieć sobie pewnego traumatycznego przeżycia, w którym brał udział. Odkrycie jednak, co się tak naprawdę stało, było kluczowe dla dalszego rozwoju historii – a Max przypominał sobie kolejne fragmenty tego zdarzenia, lecz w bardzo charakterystyczny sposób: jedyną rzeczą, jakiej był pewien, to że w czasie gdy ów traumatyczne zajście miało miejsce, w radio jego samochodu grano wówczas piosenkę „Late Goodbye”. To ona wywoływała wspomnienie tego traumatycznego zdarzenia w głównym bohaterze. Brzmi jak alternatywna rzeczywistość? Nie do końca. To w oparciu o takie założenia powstała pierwsza wersja scenariusza do gry Max Payne 2.
„If I instilled a faith to guide us, blind and sweet like free flow…”
Ostatecznie sequel wyglądał zupełnie inaczej – nie zmienia to jednak faktu, że prace produkcyjne nad pierwszą wersją historii, w takim kształcie jak przedstawiono powyżej, ruszyły w pewnym stopniu. Scenarzysta obu pierwszych części serii, Sam Lake, przygotował nawet coś na kształt wiersza, który miał stanowić tekst wspomnianej we wstępie piosenki.
Lake nie był muzykiem, ale w kręgu jego znajomych znajdował się Marko Saaresto, który jakiś czas wcześniej sformował zespół o nazwie Poets of the Fall. Marko wystąpił zresztą w pierwszej części Maksa Payne’a – zagrał w niej Vladimira Lema, czyli człowieka, który dozbraja głównego bohatera poszukującego zemsty (w sequelu w rolę ten wcielił się już zupełnie inny aktor). To do niego z prośbą o wsparcie produkcji zwrócił się scenarzysta.
Lake przekazał informacje o scenariuszu wraz z zarysem wiersza i dał zespołowi błogosławieństwo na przerabianie go według własnego uznania – byleby tylko pasował do nastroju gry i nosił wymagany tytuł. Piosenka powstała – a chociaż ostatecznie scenariusz gry zmienił się nie do poznania (niestety nie wiadomo z jakich powodów), to piosenka była zbyt dobra, by iść pod montażowe nożyce. Pojawiła się w napisach końcowych, ale również – prawdopodobnie jako pozostałość po pierwotnym pomyśle na grę, gdzie miała stanowić swojego rodzaju „trigger” dla bohatera – przewija się także w trakcie rozgrywki: Max posiada album o takim tytule, a inne postacie, w tym także druga protagonistka, Mona Sax – śpiewają, nucą bądź grają tę melodię na instrumentach.
„Did you ever feel your love eclipsing the sun?”
Pierwotny pomysł na Max Payne 2 nie wyparował jednak całkowicie – kolejna gra studia, powstający w bólach Alan Wake, zawierał w sobie kilka elementów prototypu MP2. Gra, jak zresztą przyznał po latach Lake, powstawała z początku dość chaotycznie – po pierwotnej zapowiedzi Remedy nie posiadało żadnego sfinalizowanego elementu gry, bo gremium produkcyjne rzucało na forum różne pomysły, nie wiedząc, jaki w sumie chce uzyskać produkt końcowy.
Dlatego właśnie Alan Wake miał być z początku grą z otwartym światem, w którym miasteczko Bright Falls zostało ewakuowane z powodu możliwej erupcji wulkanu pod jeziorem Cauldron, NPC-ów z miasteczka mieliśmy nie spotykać niemal wcale, a niektóre obszary leśne posiadałyby po jednym „głównym” Opętanym, którego trzeba było zniszczyć, by wrogowie przestali się na danym terenie spawnować. Ostatecznie jednak, by nie zaprzepaścić pracy włożonej w stworzenie ogromnej mapy, wykorzystano ją do powycinania i lekkiego przerobienia już istniejących miejscówek i stworzenia poziomów, które trafiły do ostatecznej gry.
Oś fabularna jednak – wraz z jej najistotniejszym elementem, czyli tym, jak mrok wykorzystuje dzieła wszelkiego rodzaju artystów do swoich własnych celów – w głównej mierze pozostała praktycznie niezmieniona. Na pierwszym miejscu stoją oczywiście pisarze – Alan Wake i Thomas Zane – ale przecież nie chodzi tylko i wyłącznie o słowo pisane.
„Dotkniętymi” przez mrok byli również członkowie zespołu muzycznego funkcjonującego w świecie gry – Old Gods of Asgard – których piosenki stworzyli i wykonali właśnie Poets of the Fall. Jedna z sekwencji gry ma miejsce, gdy w tle przygrywa „Children of the Elder God”, a gracz musi pokonać wrogów fala za falą; w innym miejscu gry piosenka „Poet and the Muse”, którą odsłuchać musi Wake, stanowi istotną wskazówkę co do tego, gdzie pisarz musi poszukiwać pomocy w rozwiązaniu trapiącego go problemu.
Poets of the Fall udzielają się w samej grze nie tylko w fikcyjnej formie. Występują również w programie rozrywkowym oglądanym przez Wake’a w jednej ze wspominek, a sami nagrali też na potrzeby gry utwór pod własnym szyldem, „War” (który kończy jeden z poziomów oraz którym promowana wraz z teledyskiem była sama gra).
Kolejne utwory pojawiły się w spin-offie głównej serii, American Nightmare, w którym piosenka „Balance Slays the Demon” przygrywa podczas jednej z ostatnich walk – i w której to piosence pojawił się ukryty przekaz dotyczący potencjalnej kontynuacji serii (w pewnym momencie pojawia się dość niewyraźny tekst, który odsłuchany od tyłu mówi, że „to się wydarzy znowu, w innym mieście o nazwie Ordinary”. Przekaz ten powtarzał się również na fikcyjnym blogu prowadzonym przez Remedy, który zawierał odniesienia do gry – This House of Dreams).
Kolejnym numerem, zdającym się być w pewien sposób żartem (ale który stanowi też jeden z motywów towarzyszących głównemu przeciwnikowi, którym jest sobowtór Wake’a, Mr Scratch), była „The Happy Song”. Później przez krótki moment zdawało się, że Poeci nie pojawią się już w grach Remedy – kolejna ich produkcja, Quantum Break, nie zawierała żadnej piosenki zespołu – ale już przy okazji premiery Control okazało się, że ich utwory ponownie znajdują się na ścieżce dźwiękowej gry (raz jako oni sami, z piosenką „My Dark Disquiet”, a także – po raz kolejny – jako Old Gods of Asgard, z piosenką „Take Control”).
Control, jak wiadomo, połączone zostało z uniwersum Alana Wake’a, ale jest coś interesującego w tym, że nie jest to powiązanie wyłącznie fabuł/postaci, ale całej twórczości w tych fikcyjnych światach występującej – gdzie nawet piosenki jakiegoś zespołu stanowią pomost między tymi uniwersami.
„Where enough is not the same it was before”
Co szczególnie istotne, piosenki nie powstają w oderwaniu od twórców w Remedy (stanowią przecież nierzadko integralną część fabuły bądź sugerują szersze powiązania między grami), a utwory – choć tworzone na potrzeby gier – są faktycznie bardzo dobre same w sobie i można ich spokojnie słuchać bez wiedzy, z jakim tytułem są właściwie związane. Pomiędzy premierą Max Payne 2 a Alan Wake, Poeci nagrali całkiem sporo własnej muzyki, której naprawdę przyjemnie jest posłuchać.
I choć ich twórczość jest naprawdę bogata (polecam sprawdzić) to jednak nie ma co ukrywać – są jednym z lepiej znanych fińskich zespołów w części również dlatego, bo nagrali kawałek do kultowej gry oraz pojawiają się w kolejnych produkcjach jednego studia. Nie jest to jednak żaden powód do wstydu, a zespół wcale nie próbuje się z tym kryć.
W trakcie występów na żywo, niezależnie od tego, jaki album promuje ich trasa koncertowa, pierwszy i chyba ich najlepiej znany utwór – właśnie „Late Goodbye” z Max Payne 2 – zawsze ogrywany jest na koncertach przynajmniej raz. Jak sami mówią, z tym tytułem są najmocniej kojarzeni i nie widzą powodu, dla którego mieliby go na koncertach nie grać. „War”, będący idealnym właściwie streszczeniem całej historii Alana w pierwszej grze serii, również stał się ich wizytówką. Czy podobnie będzie w przypadku gry Alan Wake 2, w której – nie widzę innej możliwości – również się pojawią? Czas pokaże.
To już 20 lat działalności zespołu rockowego Poets of the Fall. Z tej okazji wyruszają w trasę jubileuszową, która obejmie również Polskę. Grupa zawita do warszawskiego klubu Proxima 4 września tego roku. Bilety na koncert można kupić na stronie Empiku lub ebilet.pl. Materiał nie jest sponsorowany 😉
Oho, mój konik! Patataj!
Tak, swoją przygodę z Poetami zacząłem, gdy po skończeniu Maksa Payne’a 2 (so so sad ending!) zakochałem się w tym utworze. Choć to może nie do końca prawda, bo grę wczesniej skończył mój rodzony brat Paweł (prywata mode ON – pozdro kutasiarzu, który odwróciłeś się od gier jakieś 15 lat temu, a kiedyś kończyłeś nawet takie gówna jak Kangurek Kao i jak ja, Sielent Hilla na 5 różnych zakończeń! Shame on You! – prywata mode OFF 😉
i powiedział mi, ze gra jest zajebista i utwór na końcu jest cudowny!
Utwór więc już poznałem wcześniej, niedługo później poznałem grę. Tak, wszystkie 3 części Maksa uznaję za perfekcyjne i bezgranicznie je kocham. Pokochałem też Poetów i kocham ich do dziś, nawet jeśli zmienili nieco styl muzyczny. Kiedyś grali łagodnego, melodyjnego rocka, dziś to trochę zachacza o “pop-rock”. Inna sprawa, że w dzisiejszej muzyce wszystko się totalnie popierdoliło z nazewnictwem, więc nie ma co wnikać i drzeć kotów o nazwy. Dobra muzyka się obroni zawsze…
Poeci po dwóch dekadach od premiery sprawiają mi nielichą radość. I nie ukrywam, że sam myślałem o koncercie we wrześniu. Chcę ich posłuchać na żywo.
Polecam z całego swego złamanego serduszka utwory tego zespołu. Są naprawdę fantastyczne. A na ostatniej płycie wokalista w utworze ‘Heroes and Villians’ robi w refrenie takie piękne “górki”, których nie powstydziłby się Morten Harket z “A-ha”.
Dobrze się czytało! Muzyka to jeden z kluczowych elementów w każdej “dobrej” grze, w przypadku AW dostaliśmy naprawdę mocne sztosy, dlatego sama gra mimo powtarzalnego gameplay’u (typowego dla Remedy) była naprawdę ciekawym doświadczeniem na Xboxie 360. Fabuła posiadała ten klimat powieści Kinga i jednocześnie nie nadużywała gościnności.
Pamiętam jak Max Payne chodził na PS2 i choć jestem zagorzałym konsolowcem, to gra była niegrywalna nigdzie indziej, jak tylko na PC. Druga część zresztą, tak samo. Dziś już kultowa seria z “bullet time’em”.
Dobra muzyka wiele zmienia, nie jestem w stanie opisać jaki wpływ miały aranżacja Akiry Yamaoki, Nobuo Uematsu, czy Yasunori Mitsudy i wielu innych. Muzyka, podobnie jak gry jest subiektywnym medium, które (mimo różnic etnicznych i demograficznych) potrafi łączyć ludzi, dlatego choć może nie gram tyle co kiedyś, zawsze znajdę czas by docenić dobrą grę lub chwyć za gitarę i zagrać kilka akordów. Nie ważne ile rzeczy nas dzieli, ważne co nas łączy. Tak zawsze widziałem każdą pasję i jakikolwiek przejaw artyzmu.
Ktoś kiedyś powiedział, że “autor daje ludziom nie to czego chcą, ale to czego potrzebują.” Publika jest publiką, bo nie wie czego chce. IMO z takim podejściem możesz zrobić co chcesz, pisać co chcesz, jak chcesz i czerpać z tego tyle radości ile tylko będziesz mógł, niezależnie od tego co powiedzą inni…