Zagrajmy jeszcze raz: o złotej epoce gamingu w Polsce – recenzja książki

Arkadiusz Kamiński, szerzej znany jako Dark Archon, miał w tym roku niebywałe szczęście, bowiem udało mu się spełnić swoje dwa wielkie marzenia, które jak mniemam, od lat kiełkowały mu w głowie. Pierwszym było wydanie na rynek magazynu o grach, który to miałem przyjemność opisać na łamach Crossa w zeszłym miesiącu. Drugim zaś było spisanie swojej własnej historii gracza, która miała na celu przybliżyć nam nie tylko jego prywatne wspomnienia, ale też złotą erę polskiego gamingu. Zwieńczeniem tegoż marzenia jest opublikowana pod koniec listopada tego roku książka pt. Zagrajmy jeszcze raz: o złotej epoce gamingu w Polsce. O tym, ile warte są wspomnienia zapisane w tej jakże osobistej opowieści, dowiecie się z poniższej recenzji. Zapraszam.


Zagrajmy jeszcze raz: o złotej epoce gamingu w Polsce [1]

Wspomniany magazyn miał na celu uczcić prawie piętnaście lat pracy nie tylko naczelnego ARHN.EU, ale całej redakcji, wliczając w to zasłużonych członków, niebędących już jej częścią. O tym, jak wspomniany periodyk wypadł na tle konkurencji, możecie przeczytać w moim poprzednim wpisie (link). Dziś natomiast skupię się na książce będącej projektem dużo większym, ambitniejszym, a jednocześnie bardziej osobistym w odbiorze. Pozycją, która znalazła już 10 tys. nabywców, co czyni ją prawdziwym hitem sprzedażowym. Na oficjalnym profilu serwisu patronite.pl, Dark Archon zamieścił wpis, w którym, cytuję:

 

Za nami premiera “Zagrajmy jeszcze raz“, które już w okienku premierowym stało się PIERWSZYM POLSKIM BESTSELLEREM w kategorii książek o grach. Bije w ten sposób na głowę legendarne “Bajty polskie”, “Wybuchające beczki” a nawet popularne przedruki zagranicznych książek pokroju “Krew, pot i piksele”.

Trzeba przyznać, że to naprawdę ogromny sukces, zwłaszcza że premiera książki odbyła się 23 listopada, więc wynik ten zapewne wciąż rośnie i każdego dnia dokładana jest do niego kolejna cegiełka. W związku z tym nasuwa się pytanie: co stoi za tym niemałym osiągnięciem? Czy jest to rozpoznawalność kanału ARHN.EU oraz samej osoby Arkadiusza Kamińskiego? Dobrze rozegrana kampania reklamowa książki, która pełną parą rozgrzewała wszystkie media społecznościowe? Czy może chęć dostania swojego unikatowego egzemplarza wraz z podpisem znanego youtubera? No cóż, na pewno te i wiele innych czynników miały na to wpływ, ale już teraz mogę Wam powiedzieć – to jest po prostu cholernie dobre i wciągające czytadło.


Mój drogi pamiętniczku…


I pisząc „mój”, serio mam na myśli mój, choć również Arka i zapewne tysięcy innych graczy. Bo jeżeli należycie do grupy osób, które swoją młodzieńczą miłość i pasję do gier datują na ostatnią dekadę XX wieku, to szybko zdacie sobie sprawę, że czytacie swój własny pamiętnik. Naprawdę, większość zawartych w książce historii jest na tyle uniwersalna, że każdy odnajdzie w niej własne „ja”. Oczywistym jest, że przeszłość każdego z nas będzie okraszona innymi szczegółami, takimi jak pierwsza posiadana konsola, komputer, czy ulubiona gra. Mimo to, opisane realia i klimat dopiero co raczkującego, polskiego rynku gier, to prawdziwe clou życiowych doświadczeń wielu graczy. Bo kto z nas nie majstrował przy PC starszego rodzeństwa (lub rodzeństwa znajomych)? Kto nie używał kodów do gier, dających nam miliony monet lub nieśmiertelność? Kto choć raz w życiu nie skopiował lub nie zaopatrzył się w gry z mało legalnego źródła? Kto choć raz nie zapuścił się do obskurnej, przepełnionej papierosowym dymem i wonią alkoholu speluny z automatami do gier? A może zdarzyło Wam się przynieść do domu wirusa, który (nie pierwszy raz) uwalił Wam cały komputer? Zatem nic dziwnego, że wspomniane perypetie wydają się być dziwnie znajome, i to bez względu, czy od dziecka obstawaliście za konsolami, komputerami, czy może za jednymi i drugimi. A to tylko wierzchołek góry lodowej wspomnień, które stopniowo, z każdą kolejną stroną, będzie Wam ożywiać omawiana lektura.

Oczywiście wspomniane treści są przeplatane masą nostalgicznych, w tym wielu prywatnych, zdjęć autora. Znajdą się zatem fotki pierwszych posiadówek przy gierkach, szkolnych murów z podstawówki, starych telefonów Nokii czy pegasusowych kartridży z grami. Nie mogło oczywiście zabraknąć zarówno zdjęć, jak i całego rozdziału poświęconego ukochanym przez Arka, świnkom morskim. Dokładniej mowa tu o kawiach domowych, o których słyszał chyba każdy, kto choć trochę kojarzy Archona.

Zagrajmy jeszcze raz: o złotej epoce gamingu w Polsce [2]

Bardzo klimatycznie, w znak tamtych czasów, wpisuje się podział książki. Tytuł każdego kolejnego rozdziału jest zapoczątkowany tekstem w formie odręcznego pisma widniejącego na płytach CD. Myślę, że na ten widok każdemu przypomni się obraz jego własnych podpisywanych płyt z danymi, grami, muzyką czy filmami. Taki drobny ficzer, a z miejsca wywołał u mnie szeroki uśmiech.


Historia, jaką chciałbym poznać w szkole


Powrót do przeszłości, nostalgia i czar wspomnień, które ożywają. To książka, która ma do zaoferowania naprawdę wiele dla wszystkich, którzy swoje pierwsze gry poznawali dwie-trzy dekady temu. W takim razie czy sporo młodsze pokolenie ma tu czego szukać? Odpowiedź brzmi: zdecydowanie tak! Otóż, wbrew wszelkim przekonaniom, to nie jest książka, której treść i tematyka oscyluje tylko wokół gier. To swego rodzaju opis całego dorobku szeroko rozumianej popkultury, na której wychowały się całe pokolenia dzieciaków. Ewolucja konsol, komputerów oraz Internetu, panujące trendy i nowinki technologiczne, narodziny znanych do dziś memów, pierwsze wspólne granie po LAN-ie i wiele więcej. To również garść solidnej wiedzy, którą powinni poznać wszyscy, którym czasy Neostrady i Pokémonowych Tazosów w chipsach Lay’s są naturalnie obce, z racji swojego młodego wieku. I choć rozumiem, że program nauczania w szkołach szerokim łukiem omija zagadnienia stricte o tematyce growej, to jednak uważam, że pojęcia takie jak rozwój piractwa, kształtowanie się rynku, historia legalności (nie tylko kopii zapasowych gier, ale również filmów czy muzyki), kwestie praw autorskich – to wszystko powinno być szeroko omawiane w dzisiejszych szkołach. Te i wiele innych kwestii poruszanych w tej książce, są istotnymi czynnikami, które ukształtowały dzisiejszy rynek i świat, w którym żyjemy. To część ważnej historii naszego kraju, którą powinny poznać młode pokolenia.

Zagrajmy jeszcze raz: o złotej epoce gamingu w Polsce [3]

Oczywiście nic nie jest tu przedstawione pod postacią suchych faktów. Żeby nie było za nudno, wszystko jest opisane lekkim, swobodnym piórem, z poczuciem humoru i dziesiątkami ciekawostek na deser. Dzięki temu każdy młody gracz z łatwością poczuje ducha tamtych czasów i samemu doświadczy znaczenia słów – niosących za sobą głębokie, magiczne przesłanie – „kiedyś to było”.


Coś mi tu jednak nie pasuje…


W tekście znajdziesz też wspomnienia i perspektywy innych graczy. Zastanówmy się wspólnie, jak to było u nas!

To cytat pana Andrzeja Kotarskiego, jednego z wielu…wróć, jednego z niewielu gości (dosłownie to czterech, włącznie z jego osobą), jaki się pojawia na łamach całej książki. Plus istnieje spora szansa, że występu jednej osoby w ogóle nie zauważymy. Zacznijmy od tego, kim jest pan Andrzej. Wiecie? Bo ja nie, zaś pan Kotarski przedstawia się jako „redaktor Andrzej”. Redaktor czego? ARHN.EU? Na pierwszy rzut oka, treść książki nam tego nie mówi. No chyba, że bliżej przyjrzymy się stopce redaktorskiej wydawnictwa Altbuch, wtedy wszystko stanie się jasne – Redaktor Wydawniczy. Dla mnie to trochę dziwne, by redaktor wydawnictwa wprosił się do, bądź co bądź, nie swojej publikacji. Być może stała za tym jakaś szersza współpraca odnośnie do wydania samej książki? Nie wiem, nie wnikam.

Wypowiedzi redaktora Andrzeja są w dużej mierze przedstawione na wzór starych ramek „3  groszy” z PSX Extreme. I jak one wypadają na tle pozostałej treści? Ano słabo. Być może to moje osobiste odczucia, ale te wszystkie wstawki wytrącały mnie z płynnego czytania lektury i zaburzały jej odbiór. To trochę tak, jakbyście kupili książkę lubianego autora, a co kilka stron, zupełnie z czapy, inna osoba wtrąca swoje opinie na poruszany temat. W magazynie o grach takie przysłowiowe trzy grosze, jako opinia drugiej osoby, sprawdzają się. Wszak mowa o ocenie produktu (gry), za który przyjdzie nam zapłacić, a tutaj? Dla mnie chybiony pomysł. Jednak dużo zabawniejszym zabiegiem jest wstawka dosłownie jednej małej ramki od pana Łukasza Mackiewicza, zajmującego się redakcją językową w wydawnictwie. Zatem co? Podczas korekty językowej książki nagle postanowił w jednym miejscu dodać swoje (dosłownie) dwa zdania w temacie? Nie powiem, trochę mnie to rozśmieszyło. Dużo bardziej jest dla mnie zrozumiała obecność redaktora Kebaba, choć tak jak wspomniałem – sposób tych wtrąceń nie przypadł mi do gustu.

Zagrajmy jeszcze raz: o złotej epoce gamingu w Polsce [4]

Dużo ciekawszą, lepszą i bardziej przystępną formą, niezaburzającą co chwilę właściwej treści, jest rozmowa przeprowadzona z panem Maciejem Delingiem. To taki wywiad na wzór okienek, dawnych rozmów z komunikatora Gadu-Gadu. Co ciekawe, w tej samej formie jest również przeprowadzona rozmowa z redaktorem Kotarskim, dlaczego więc nie można było zachować takiej ujednoliconej formy w całej książce? No cóż, szkoda.


Zagrajmy i przeczytajmy jeszcze raz!


Tak jak wspomniałem na początku – Arkadiusz Kamiński przez lata miał w głowie dwa wielkie marzenia, które, nie bez pomocy wielu osób, udało mu się spełnić i bez wątpienia przekuł je w ogromny sukces. Można powiedzieć, że wydany przez redakcję Magazyn jest swego rodzaju laurką dla wieloletniej pracy kanału ARHN.EU, przeznaczoną w dużej mierze dla wiernych fanów serwisu. Natomiast dzisiejsza pozycja wydaje się być książką obowiązkową przede wszystkim dla graczy, którzy podobnie jak autor, wychowali się w latach 90. Mimo to, również młode pokolenie śmiało może sięgnąć po omawianą książkę, by poznać wiele istotnych faktów oraz przekonać się, jak ewoluował polski gaming na przełomie ostatnich trzydziestu lat.


Zagrajmy jeszcze raz… to aż 400 stron przepełnionych wieloma wspomnieniami, z którymi  na pewno utożsami się całe pokolenie tamtejszych graczy. To opis pierwszych kroków, jakie stawiał każdy z nas, w tym pełnym transformacji rynku, który w ciągu jednego dziesięciolecia nieustannych zmian nadrobił ponad dwie dekady postępu światowego rynku gier. To lektura po brzegi wypełniona grową pasją, w której nie zabrakło humoru, wielu ciekawostek, ważnych i istotnych dla historii faktów czy kluczowych pojęć. I choć pojawił się tu mały zgrzyt pod postacią wspomnianych wstawek, to jest to dla mnie czytadło wręcz idealne, do którego będę często zaglądał i wspominał dawne, młodzieńcze czasy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *