Zmiany na rynku prasy
Kiedy kilka miesięcy temu ogłoszono, że autorzy magazynu CD-Action dostali wypowiedzenia, lokalna społeczność graczy oraz czytelników wyraziła w mediach społecznościowych skruchę i niepokój; możliwy upadek lidera na rynku pism o elektronicznej rozrywce zakończyłby wieloletnią tradycję, rysując czarny obraz przyszłości dla pozostałej konkurencji.
Zanim przejdziemy dalej, chciałbym zaznaczyć, iż niniejszy tekst nie ma na celu skupiać się wyłącznie na CDA. Nie będziemy również wsiadać do pociągu nostalgii i wracać wspomnieniami do Bajtka powołanego w połowie lat 80. przez Aleksandra Kwaśniewskiego i spółkę jako odłam Sztandaru Młodych. Natomiast informacje o rzekomo rychłym końcu wiodącej prym gazety stały się bezapelacyjnie mocnym katalizatorem do poniższych refleksji mających na celu uświadomić, iż pozostałe tytuły na rynku wydawniczym niekoniecznie muszą skończyć w ten sam sposób, aczkolwiek trzeba zahaczyć o kilka faktów, by przejść do kluczowych konkluzji.
Stojąc więc u progu wielkich zmian i będąc w skrajnie złej sytuacji ekonomicznej, z łatwością można było przewidzieć konsekwencje – COVID-19 zbiera żniwa. Sęk jednak w tym, iż pandemia jest zaledwie jednym z kilku czynników, które wpłynęły na decyzję o potencjalnym zamknięciu periodyku i to w dodatku najmniej istotnym. Z przeprowadzonych anonimowo rozmów z redaktorami CDA przez portal Polygamia.pl jasno wynika, że panujący kryzys jedynie przyspieszył cały proces, a prawdziwym winowajcą jest oczywiście wydawnictwo Bauer, które na przestrzeni ostatnich lat poczyniło bardzo wiele błędów decyzyjnych. Pod egidą niemieckiego molocha znajdowały się również inne tytuły wraz z wydaniami specjalnymi, które także mają zostać zamknięte. W redakcji źle działo się już od dekady, a ostatnie dwa lata to istny chaos, z którego zrodziła się polityka stawiania na zapalonych graczy gotowych pisać na śmieciowej umowie aniżeli szukania rasowych dziennikarzy. Autorzy jako ostatni dowiadywali się o kluczowych informacjach, takich jak cena pisma, zawartość płyt DVD, czy zmiana formatu na ostatnią chwilę, co skutkowało dodatkową i mozolną pracą, by poskładać wszystko w jednolitą całość.
W końcu zaś problemy wizerunkowe oraz konkurencja łapiąca powiew świeżości w Internecie – w CDA Bauer zdecydowanie nie chciał inwestować, stąd m. in. kompletna stagnacja na witrynie sieciowej magazynu i braku miejsca integracji dla czytelników. Prób podejmowano rzekomo wiele, by cokolwiek w tej materii zmienić, tym bardziej w świetle połączenia z ekipą PC Format, albo ze wsparciem Interii (w tym roku Bauer sprzedał ją telewizji Polsat), aczkolwiek nawet Zbigniew Bański, były redaktor naczelny gazety, a obecnie dyrektor wydawniczy firmy nie zaoferował żadnej pomocy, a jedynie utrudniał wprowadzanie innowacji.
Dopełnieniem okazała się epidemia, hibernująca całą gospodarkę, co było jedynie iskrą zapalną, by ukrócić periodyk o głowę. CD-Action w ostatnich latach utrzymywało sprzedaż na poziomie ok. 30 tysięcy egzemplarzy, co dla Bauera było wynikiem mocno rozczarowującym, nawet jeśli konkurencja w postaci PIXELA, lub PSX Extreme sprzedaje połowę z tego. W dodatku czasopismo może teraz szybko osierocić serwis Gry-Online na Metacritic, czyli na jednym z najbardziej wpływowych portali zrzeszających recenzje i opinie wyrafinowanych dziennikarzy o produktach popkultury – do tej pory tylko CDA i Gry-Online stale reprezentują growe media z Polski w tym serwisie, gdyż bardzo trudno dostać się do grona elitarnych krytyków (przepisy są bardzo restrykcyjne, magazyny/portale muszą podawać dokładne statystyki wyświetleń, redaktorzy naczelni zaś reprezentują się wykształceniem itp.). Koniec końców zaś trzeba wspomnieć o najważniejszym – gazeta wciąż się ukazuje i jest szansa, że przetrwa pod skrzydłami nowego właściciela jakim stała się agencja Fantasy Expo.
Łatwo przewidzieć, co w takiej sytuacji pomyśleli sobie fani wspomnianego PE oraz PIXELA, które nie tylko wykręcają niższe wyniki, ale obecnie znajdują się u jednego wydawcy, a to oznacza, pisząc kolokwialnie, jazdę na tym samym wózku. Sinusoida nastrojów wzburzyła się już dużo wcześniej, kiedy firma Advertigo sprzedała PSX Extreme Robertowi Łapińskiemu z Idea Ahead, zostawiając przy sobie portal PPE.pl, który notabene utrzymywał magazyn przy życiu (samo Advertigo zaś sprzedało PPE w kwietniu tego roku funduszowi Online Venture). Efekt? Miesiące mijają, a oba tytuły wciąż figurują na rynku prasy. Przede wszystkim pozycja PIXELA unaocznia nam, że w dobie cyfryzacji papier wciąż może zebrać wystarczającą grupę odbiorców, nawet jeśli papierowe dziennikarstwo dla większości znajduje się dzisiaj jedynie w sferze czysto hobbystycznej, aniżeli zawodowej. Magazyn “Łapusza” zadebiutował na początku 2015 roku i to z potrąconym kredytem zaufania po aferze z restartem Secret Service – rynek zdołał już wtedy pokazać swoją bezwzględność, gdyż poprzednia dekada to jedno wielkie pasmo upadków – zniknęły Click!, Neo-Plus, Play, czy Playbox. Tytaniczna praca przy rzetelnych artykułach wystarczyła jednak żeby utrzymać się na powierzchni po dziś dzień (i to bez dodatku płyty DVD).
I to będzie pierwszy aspekt, nad którym warto się pochylić, czyli wartość tekstu drukowanego versus cyfrowego, wokół których wyrosły pewne stereotypy. W środowisku graczy łatwo można natknąć się na opinie marginalizujące rolę prasy w obecnych czasach, gdyż wszystko jest przecież dostępne w sieci, od ręki. Niestety, ale nie jest, a problem polega na tym, iż odbiorcy jedynie wirtualnych treści często traktują je niczym pliki w zasobach pamięci podręcznej i sięgają po nie bez żadnej refleksji z poczuciem, że to przecież zawsze tam będzie. Wielokrotnie czytałem o czymś w gazecie i było to dla mnie odkrywcze, a możność odnalezienia podobnych rzeczy na witrynie WWW nic tutaj nie zmienia, ponieważ najzwyczajniej w świecie sam mógłbym na to nigdy nie trafić. Dodatkowo, ze względu na bardzo niski próg wejścia pisać może dzisiaj praktycznie każdy, co jest tak odmienne od realiów w jakich znajdowali się ówcześnie zasłużeni dziennikarze branżowi. Wszystkie materiały budujące omawiane gazety są poparte analitycznym research’em oraz bogatym doświadczeniem autora. Nie oznacza to oczywiście, że teksty na portalach internetowych są automatycznie gorszej jakości, lecz zawsze z tyłu głowy tli się pewna przestroga, iż błędu w tekście drukowanym nie da się poprawić/edytować, co podświadomie procentuje większą pieczołowitością. Jakość tekstów i zaufanie do redaktorów to jednak nie jedyne, co pozwoli czasopismom przetrwać.
Wyścig z siecią od lat nie ma już najmniejszego sensu w kwestii dostarczania informacji z pierwszej ręki, ale również przez ostatnie dwie dekady Polska wyrobiła sobie ogromną renomę na arenie międzynarodowej. Współpraca z developerami i wydawcami, pozyskiwanie od nich unikalnych treści ,czy organizowania wywiadów jest więc o wiele bardziej przystępne i może być wykorzystane do tworzenia contentu specjalnie dla danego magazynu. Współpraca z wpływowymi aktywistami np. youtuberami to również jakieś rozwiązanie – w erze mediów społecznościowych, kiedy to fora praktycznie przeniosły się do sekcji komentarzy pod postami na FB, ceniony twórca mógłby upiększyć jeden z licznych wpisów na swojej tablicy i przekuć go w ciekawy felieton dla gazety, a wszystko to w celu budowania zawartości zarezerwowanej wyłącznie dla papieru. Dobre z kolei jest to, iż wydawcy są chętni wprowadzać zmiany i eksperymentować – bardzo fajnym zabiegiem było przykładowo sprzedawanie jednego z numerów PSX Extreme w aż czterech różnych okładkach.
Najważniejszy zaś aspekt to sam wydawca. Różne krążyły opinie o przejęciu PE przez Idea Ahead, lecz dużo wyjaśnił sam Roger w wywiadzie dla portalu Polskigamedev.pl, którego główną konkluzją jest, iż mniejszy wydawca nie zawsze oznacza gorszy i to jest właśnie meritum całego wywodu. Wracając więc jeszcze do CD Action trzeba zaznaczyć, że Bauer to potężne przedsiębiorstwo stawiające wyłącznie na wyniki sprzedaży i to oczywiście jak najmniejszym kosztem. Średni nakład 30 tysięcy egzemplarzy to naprawdę nie jest jeszcze zły wynik, ale dla takiej firmy liczby tego pokroju wydają się być komiczne. Bauer wprowadził przecież chwilowo na rynek wspomnianego Playboxa, który zniknął tak szybko, jak się pojawił, mimo iż przebijał w cyferkach “Szmatławca”. Robert Łapiński i cała ekipa Idea Ahead zdają się być autentycznymi pasjonatami, dla których nie jest to jedynie czysty biznes i kalkulacja i właśnie w taki sposób czasopisma mogą przetrwać.
Jeśli ktoś ma jakiekolwiek wątpliwości, to dowodem na słuszność tych założeń śmiało mogą być tytuły zagranicznie (głównie USA i UK), gdzie teoretycznie łatwiej zbudować grupę odbiorców potrzebną do utrzymania się. Tymczasem Xbox Ofiicial Magazine, Play Meter, Official Nintendo Magazine, czy GamesMaster zniknęły bezpowrotnie w ciągu ostatnich kilku lat. Z naszej perspektywy jest to więc zadziwiające, że periodyki funkcjonujące w sumie od ponad dwudziestu lat dalej znajdują się w punktach prasy, choć i z tym bywa już różnie, ponieważ sporo mniejszych wydawnictw ma spore problemy z Ruchem, który mówiąc delikatnie bywa niewypłacalny. PSX Extreme jest na tle wszystkich pozycji wyjątkowe, ponieważ to jedyna gazeta hermetycznie zamknięta na konkretnych graczy od początku swojego istnienia. Sama jej nazwa świadczy co prawda o powiązaniach głównie ze sprzętem Sony, lecz koniec końców po dziś dzień skupia się jedynie na konsolach – CDA jest dłużej na rynku, lecz jako tytuł stricte PC-towy w ostateczności otworzyła się na konsole, bo być może właśnie to pozwoliło jej przetrwać.
Żeby nie wykazywać się całkowitą ignorancją warto zaznaczyć, iż nawet w Polsce funkcjonuje kilka czasopism skupiających się na konkretnych grach – mamy wszak wydawnictwa o World of Tanks, Minecraft, lub Fortnite. Tutaj sprawa ma się jednak nieco inaczej, ponieważ dla takich gazet zegar tyka od początku ich istnienia i myślę, że są (a na pewno powinny) być świadome, że zakończą żywot w momencie spadku popularności którejś z wyżej wymienionych pozycji. Co zaś my jako gracze moglibyśmy zrobić dla ukochanej prasy? Zamówić prenumeratę – jest to najlepsze rozwiązanie i zapewnienie autorom pewnego jutra. Sam sprawiłem znajomemu roczną subskrypcję na magazyn w ramach prezentu urodzinowego, ot dwie pieczenie na jednym ogniu.
Chciałbym zmusić się do wywodów na ten temat, ale aż tak bardzo mnie nie przekonałeś, a opierając się o to co sam napisałeś… Jakoś nie dowiedziałem się wiele nowego, ciekawe czy autor zrobił dobry research jako, że publikuje w sieci, a nie w prasie. No ale może napiszę coś od siebie, prawie na temat.
Osobiście przestałem czytać gazety, nie dlatego, że przeszkadza mi jakość, cena, czy brak płyty. Chodzi raczej o brak zaufania do wypisywanych opinii na łamach różnych periodyków. Gdy człowiek był młodszy, to szukał wzorców i ludzi posiadających większą wiedzę. Dziś jestem starszy, niż zgredzi jak zaczynali i swoje już przeżyłem, dlatego nie potrzebuje by jakiś redaktor 23 lata, pasjonat gier, pisał mi co mam myśleć. Dla mnie to naturalny proces w prasie, która stara się być opiniotwórcza. Większość starszych czytelników jest tylko z sentymentu lub przyzwyczajenia, a jestem pewien, że i tak nie przykładają większej uwagi do tego co czytają. Trochę nie zgadzam się też z stwierdzeniem, że poziom w sieci jest niski, bo można zawsze edytować materiał. Wiele osób, nawet tu na CP, przykłada się do tekstów, bo jedyne co ma wartość w świecie informacji, to jakość i rzetelność tego co piszesz, co nie wyklucza też humoru i dobrej zabawy. Dla mnie z prasą i ogólnie informacjami jest jest z muzyką, każdy ma swój ulubiony gatunek i szuka tego co trafi w jego gusta. A tematyka gier to powinna być zabawa, a nie PRO materiały jak z Wikipedii. Dla mnie wiele osób sili się na przesadny profesjonalizm, a można każdy tekst napisać inaczej i do tego rzetelnie, trzeba tylko chcieć i to jest czynnik ludzki. Tylko wiele osób robi coś z myślą o zarobku, a tam gdzie są pieniądze, tam zawsze będą machlojki i układy, nie ważne czy chodzi o PE czy CD-A, czy inny magazyn. Jak głównym założeniem jest zarobek, to nie przebiera się w środkach, tak ukształtowały się współczesne serwisy informacyjne, co będzie ich zgubą, bo ludzie się od tego odbiją i wrócą tam gdzie będą się dobrze bawić i dla mnie takie strony jak CP, RnG i cała nisza portali hobbistyczny ma szansę zaistnieć gdy rynek się przesyci takim biznesowym podejściem. Historia gier zatoczy koło i znowu wrócimy do pasjonatów i graczy, a nie znawców od plastiku.
Bo koniec końców podobnych przykładów jest wiele, filmy blockbuster wanna be, które są specjalnie tworzone pod jak najszersze grono odbiorców by maksymalizować zysk, na czym traci oryginalność, historia i wizja reżysera. Czasami trzeba iść na ustępstwa i tworzyć to co chcesz stworzyć, coś co będzie miało ponadczasowego ducha i nawet jeśli na tym nie zarobisz, czasami po prostu trzeba płynąć pod prąd, bo podobno tylko zdechłe ryby płyną z prądem. Może trochę przesadziłem z metaforą, ale osobiście takie mam podejście w życiu, wolę być sobą i tworzyć to co kocham, zamiast się sprzedać tylko dlatego, że materialny świat nie daje odetchnąć. Racja to długoterminowy plan i czasami trzeba czekać długie lata, by coś osiągnąć. Ale tym jest dla mnie “praca”. Bo jeśli ktoś chce się dorobić to są szybsze sposoby, np. kradzieże, wyłudzenia, paserstwo, polityka itd. Nawet ludzie z przeciętną inteligencją zarobią w taki sposób, ale tylko nieliczni potrafią przewidzieć zmiany i umieją im sprostać pozostając sobą. Oczywiście każdy ma swoją drogę, ale dla mnie lizanie tyłka finansjerom przez dekady, by dorobić się byle czego, to nie mój styl. No Pain No Gain. Wolę zawsze mierzyć wysoko i sto razy zawodzić, niż stać się kolejnym trybikiem w maszynie. Dlatego lubię przeczytać dobry materiał i obejrzeć coś na YT nawet o starych grach, bo traktuję to jak przyjemność, a nie obowiązek. A streszczając wszystko, to wiem dlaczego prasa upada, nie przez internet. Upada, bo wdarła się stagnacja i ludzie nie potrafią zainteresować szczególnie młodych, którzy nigdy dużo nie czytali. Dzisiejszy świat idzie na skróty i olewanie dawnych wartości jest trendy, ale można robić swoje i robić to ciekawie, po prostu trzeba mieć STYL. SSS triple stylish, tylko takie podejście szanuję i w tematyce gier umiem zająć każdego, bo liczy się umiejętność komunikacji i elastyczność. A biznesami rządzą wytyczne i hermetyczne środowiska. Nie planuję organizować pokazów motywacyjnych “jesteś zwycięzcą”, ale na pewno jeszcze o mnie usłyszycie, jak nie teraz to później haha.
Dobra za dużo się rozpisałem, materiał w skali CP oceniam na “Można sprawdzić”. Bardziej przez tematykę, bo poziom wypowiedzi bardzo dobry, tylko ciągłe “iż” mnie lekko śmieszyło, ale to pewnie taki urok Twoich wypowiedzi. Jedziesz dalej z kolejnym tekstem 😉
Pozdro.
Tekst bardzo na czasie, nie tylko z uwagi na zamieszanie związane z CD-Action, ale osobiście też wróciłem do słowa drukowanego na papierze. Zastanawiające może być, że ludzie przestają czytać. Przechodzą do internetu. Ale przecież w kwestii książek, nadal wiele osób preferuje formę tradycyjną. W istocie sprawa polega na tym, że dzisiejsze realia wydawnicze czasopism nijak się mają do tego co część osób pamięta z początków CD-Action, PE, NeoPlus czy SS. Wtedy to informacje znajdowane w czasopismach były jedynym źródłem wiedzy o tym w co się teraz gra. Aktualnie te potrzeby w dużej mierze zaspokaja internet. Ale jak słusznie i zauważasz, wartość tekstu na portalu internetowym jest zupełnie odmienna od tej prezentowanej w czasopismach. Nie wiem jak inne osoby, ale aktualnie od czasopism w stylu PIXEL oczekuję czegoś więcej niż recenzji. Owszem, z przyjemnością przeczytam o głośnych tytułach, ale na papierze szukam raczej publicystyki, podejścia do tematu gier z każdej strony, wywiadów, analiz, odniesień do kultury, czy zwykłego przeglądu co w danym temacie już wiadomo. Tego nie znajdziemy na portalach ukierunkowanych na dostarczanie najświeższych informacji. I przynajmniej w mojej ocenie takie podejście pozwoli na utrzymanie się na rynku tych pozycji wydawniczy. Może to górnolotnie zabrzmi, ale prasa drukowana musi stać się profesjonalna w swojej dziedzinie i oferować informacje (niekoniecznie najświeższe), których próżno szukać w internecie.
Nigdy w życiu nie kupiłem CD-Action. Widziałem kilka numerów u kumpla, nie przekonał mnie. W sumie mam chyba tylko jeden numer – ten, w którym mój kumpel, psychofan Ayn Rand, napisał artykuł o Bioshocku. Za to Szmatę i PIXELA kupuje regularnie.
Oprócz tego jeszcze TerazRock i Nową Fantastykę. Tyle z prasy drukowanej. Magazynów z gołymi babami już nie wciskam, jak kiedyś, między jedno pismo a drugie 😉
Aż boję się spytać o nick twojego kumpla…
Niejaki Garret. Ma nakukane na punkcie Rand.
Coś mi świta, ale miałem na myśli kogoś innego. Ale bycie psychofanem czegokolwiek brzmi nieprzyjemnie, a co dopiero Ayn Rand. “Ratuj rosyjskich Żydów – wygraj cenne nagrody”
Głupio się przyznać, ale nie czytałem tego, więc nie wiem, czy to dobrze, czy źle.
Bycie psychofanem Gwiezdnych Wojen jest chyba najgorsze – dostajesz od tych gości życzenia śmierci jak nie ułożą ci tej debilnej fabułki o blasterkach po ich myśli. Brrr…
Nie trzeba być psychofanem by uznać, że najnowszy tytuł to bardziej zbiór scen niźli film, ale to chyba już nawet zarząd Disneya zaczyna rozumieć.
SW9??
Łajno niewyobrażalne.
Mnie zastanawia tylko jedno. Skoro za ileś tam lat nie będzie czasopism ,,gejmingowych”, które to kupujemy dla publicystyki/recenzji/redaktorów/sentymentu, a obecnie strony pokroju gry-online, ppe i (wstaw dowolny inny duży portal) skupiają się na szybkich newsach i pseudo-publicystyką na kilka zdań, bo to nie jest klikalne… Czy nie będzie tak, że takie strony jak np: Crossplay, RnG, Kontownia, Lavocado, Moje Nintendo itd. wskoczą na wyższy stopień zainteresowania, idealnie uzupełniając fast newsy, a może Ci wielcy będą stawiać na podział i jedne osoby będą tworzyć wpisy na szybko, a drudzy publicystykę na szeroką skalę, a nie pierdy, które są ,,opinią” lub testem padów Razera. Czy redaktorzy czasopism znajdą swój kącik w internecie i będą robić 1 do 1 jak w szmatławcu, a może rozejdą się, szukając pracy w studiach lub zakładając własne projekty?
…
Nie mówię, że PSX Extreme, czy CD-Action tak szybko upadnie, bo to są silne marki, które wyrobiły sobie opinię, a sprzedaż jest (jeszcze) na zadowalającym pułapie… ale jak wiadomo nie jeden gigant skończył działalność rychło czas, kiedy nikt się tego nie spodziewał.
Mam wrażenie, że dobry Janusz wszędzie wyczuje biznes. Jeżeli owe magazyny upadną (a prędzej czy później tak się może zdarzyć), to jednym z możliwych scenariuszy może okazać się scenariusz VIP. Dobra publicystyka może stać się towarem ekskluzywnym w “darmowym” dostępie do treści w internecie. Nie jest to żadna nowość, bo na kilku zagranicznych portalach zdarzyło mi się trafić na materiały, gdzie aby przeczytać dalszą część, trzeba było wykupić jakąś subskrypcję, bądź dostęp.
Taki ruch jednak może się okazać strzałem w kolano, bo obecnie konkurencja jest zbyt duża i nie każdy pójdzie tą drogą, a dwa – tak jak piszesz – mniejsze stronki hobbystyczne mogą mieć swoje pięć minut jako darmowe źródło dobrych materiałów.
Zupełnie inną sprawą jest fakt o którym wspomniał Ajron – dzisiejsza mentalność ludzi jest zupełnie inna niż za czasów świetności papieru i braku info w necie. Dzisiejszy “czytelnik” mało czyta, a jeżeli już to fast newsy o gorących tematach na topie. Dlatego dużą popularnością na dzisiejsze czasy cieszą się materiały na yt. Dużo lepiej i wygodniej jest sobie odpalić coś w tle i słuchać podczas przeglądania memów.
Poczytałbym sobie stare numery Szmatławca, chlip, chlip, łezka w oku!
A co nie czytałeś, czy to tylko przemawia sentyment za latami młodości? 😀
Jak coś konkretnie chcesz, to daj znać mam większość starych numerów i mogę Ci zeskanować hehe
Polecam nie wracać, można się boleśnie odbić (szczególnie na początku). Amatorka czystą gębą o przestrzeganiu zasad poprawnej pisowni nie wspominam (HIV jako – niechże skonam – korektor – używa słowa “bynajmniej” jako synonim “przynajmniej” i tak przez 30 numerów). Dziś nie da się tego czytać, serio…
Hiv rządzi! Psx Extreme rządzi! Święta Księga Uzbrojenia!
Mym zdaniem ani jeden, ani drugi nie rządzą, ale co ja tam wiem 🙂
Większość numerów jest na archive.org, wpisz w wyszukiwarkę Psx Extreme. Można pobrać pdf.
Patrzyłem, skany są w niskiej jakości, nie da się tego czytać.
Dzięki za artykuł. W internecie często przytłacza mnie ilość różnorodnych treści i człowiek musie się nieźle namęczyć by dotrzeć do tego, co faktycznie chciałby poczytać. No i nie ma to jak pismo/książka w ręku!