Meteoryt, wampiry i cyrk na kółkach – DLC do Darkest Dungeon

Ufundowana za pośrednictwem platformy Kickstarter gra Darkest Dungeon do dzisiaj jest jednym z niewielu tytułów, do których regularnie wracam. Dla wielbiciela survival horrorów, twórczości Lovecrafta, iście soulsowych wyzwań oraz drużynowych walk w systemie turowym – nie ma na rynku lepiej skomponowanej wiązanki tychże segmentów. W bliskim doskonałości tworze zdołano wyłapać esencję papierowego podróżowania po lochach, a oferując paletę trudnych do okiełznania mechanik rozgrywki, gra potrafiła przyciągnąć do ekranu na dziesiątki godzin. Ku uciesze fanów, w tym również moim, po ogromnym sukcesie swojego pierwszego dziecka, studio Red Hook nie spoczęło na laurach. Dzisiejszy Loch jest dziełem pełniejszym i dojrzalszym, a wydane do gry dodatki DLC rozszerzają zabawę na kolejne parędziesiąt godzin. Nic tylko iść i umierać.


The Crimson Court

darkest-dungeon-dlc-1Pierwsze rozszerzenie do Darkest Dungeon wydane zostało w czerwcu 2017, czyli półtora roku po premierze podstawowej wersji gry. Dodatek orbituje wokół szeroko pojętego motywu krwi, która przewija się w niemal każdym aspekcie zabawy. A ile krwi na ekranie, tyle gra może nam jej napsuć podczas próby ogarnięcia dodatkowej zawartości związanej z ekstremalnie długimi wyprawami, eskalacją przemocy i nową formą zarazy, na którą narażeni będą nasi towarzysze.

Karmazynowy Dwór fabularnie nawiązuje do makabrycznych incydentów, które wydarzyły się na długo przed naszym przybyciem do osady. Dając nam możliwość odwiedzenia nowej lokacji – ogrodu (courtyard), próbuje wyjaśnić nam, co stało się z całą dworską arystokracją mieszkającą niegdyś w dworzyszczu na wzgórzu. Przy okazji kładzie cień na historii Przodka (Ancestor) i podpowiada, skąd w ogóle w umyśle samobójcy wzięła się wizja dokopania się do podziemnych lochów i znajdujących się tam okropności. Krwawa historia hrabiny i jej podwładnych kieruje opowieść w stronę wampiryzmu, ekspansywnych eksperymentów znudzonej szlachty i niemoralnego przekraczania kolejnych granic. Klimat nowego miejsca nie przyciąga już tak mrokiem i tajemniczością, lecz nowymi technikami zabawy oraz jej paskudnym, entomologicznym charakterem. Mamy tylko jeden problem. Aby wejść do dusznego i wilgotnego zieleńca, potrzebujemy „specjalnego zaproszenia”.

I tu na arenę wchodzi główny motyw dodatku – Karmazynowa Klątwa. Rozpoczynając nową przygodę w Darkest Dungeon z tym DLC na pokładzie, jesteśmy w pewnym momencie niejako zmuszeni, by odpowiedzieć na wezwanie Barona i wejść do ogrodu. Otwieramy tym samym Puszkę Pandory, a zapieczętowane tam przekleństwo odżywa na nowo, rozlewając się po naszej osadzie. We wszystkich dotychczasowych lokacjach zaczynamy spotykać gigantyczne komary oraz wywodzące się z innych insektów przepoczwarzone plugastwa. Każdy atak tych istot może zarazić członków naszej drużyny nową formą choroby, której nie da się uleczyć w lazarecie. Klątwa nie tylko wpływa na statystyki bohatera, ale również, a może przede wszystkim, wywołuje u niego potrzebę picia krwi z ciała hrabiny, którą możemy znaleźć we fiolkach na przestrzeni całej gry. Niezaspokojenie głodu może mieć poważne konsekwencje, wliczając w to nagłą śmierć chorego.

darkest-dungeon-dlc-2

Sam opisany wyżej motyw krwiopijstwa i zaraźliwej, wampirzej choroby jest fantastyczny. Mam z nim jednak jeden poważny problem. Przez to, jak duży wpływ ma na bazową rozgrywkę, może stać się naszym największym utrapieniem. I w pewnym momencie stał się takim również dla mnie. Robactwo, początkowo występujące jako okazjonalny substytut podstawowych przeciwników, z czasem zaczyna pojawiać się coraz częściej, a wraz z nim rośnie liczba zakażonych wampiryzmem. Kropelka do kropelki i ani się obejrzałem, a występujący w osadzie po prawej stronie ekranu korowód postaci, cały zalany był krwią. Ponadto, wybieranie lokacji do kolejnej misji przestało mieć większe znaczenie w dobie latających insektów i wygłodniałych narkomanów. Wraz z postępami fabularnymi gra daje nam możliwość radzenia sobie z klątwą, jednak wpływ DLC na całą grę ciągle jest ogromny.

Kończąc żywot owadopodobnych maszkar, w losowych miejscach obdarowani jesteśmy zaproszeniami, które pozwalają nam ponownie odwiedzić piekielny ogród. Tam możemy zmierzyć się z trzema nowymi bossami, kryjącymi się w sercu rozległych labiryntów. Nowy poziom trudności map – epicki – oddaje do tułaczki przeogromne i skomplikowane labirynty, których rozmiar wykracza poza wszelką dotychczasową skalę. Trik polega na tym, że rezygnując na tych mapach z dalszej wyprawy, gra zapisuje cały progres i stan zaawansowania naszej eksploracji, zaś kolejne wejście do ogrodu rozpoczynamy dokładnie z tego miejsca. Pomysł na tyle świeży, że z miejsca go kupiłem.

The Crimson Court to również nowa klasa postaci – flagelanci, którzy podobnie jak ich historyczne pierwowzory, lubują się w religijnych chłostach i umartwianiu ciała. W języku gry ma to przełożenie na kombinację charakterystycznych ataków, które zadają olbrzymie statusy krwawienia zarówno przeciwnikom jak i samym sobie. Co bardzo istotne, są też w stanie wyleczyć się kosztem negatywnych statusów. Ze względu na swoją uniwersalność oraz rewelacyjne możliwości leczenia stresu, biczownicy szybko stali się jedną z moich ulubionych klas. Świetny koncept oraz jeszcze lepsze wykonanie.

Ponieważ omówione tu DLC podnosi nieznacznie poziom trudności gry, jako element balansujący wprowadzono nowe rodzaje budynków, możliwe do postawienia na obrzeżach wioski. Bardzo kosztowna inwestycja, jednak w zamian dająca wzmocnienia dla niemal wszystkich klas postaci. Ostatecznie zaś uważam, że warto oddzielić proponowane przez studio Red Hook doświadczenia. Karmazynowe nowości wprowadzają do gry wiele fantastycznych udoskonaleń, jednak przez wzgląd na to, jak bardzo może się zmienić charakter naszej kampanii, jej jakość należy oddzielić grubą krechą od waniliowej wersji gry. Ja wyszedłem z ogrodu zadowolony, ale czy będę tam chciał kiedyś wrócić? Niekoniecznie, choć dla znakomitych flagelantów i krokodyli chyba warto się przemóc.


The Color of Madness

darkest-dungeon-dlc-4Wampiryczna klątwa i zalęgnięte pod ziemią makabryczne mary nie są jedynymi zmartwieniami głównego spadkobiercy szlacheckiego rodu. Spadający na pobliskie pola meteoryt ponownie przynosi horror nie z tego świata, który zmienia farmę Millera w miejsce równie tajemnicze, co zabójcze. The Color of Madness stanowi drugie fabularne rozszerzenie gry i jest rewelacyjnie wplecioną weń luźną adaptacją opowiadania Kolor z Innego Wszechświata (The Colour Out of Space) autorstwa H.P. Lovecrafta. Meteoryt, farma, magiczna moc zradzająca demony – charakterystyczne punkty zapalne opowieści liczącej już prawie sto lat (1927) są tu wyłożone na tacy i nie sposób ich nie dostrzec, jeżeli czytaliśmy dzieło mistrza grozy. Ale spokojnie – pierwowzoru nie trzeba znać, aby wyżąć z DLC pełnię masochistycznych przyjemności.

Kolor Szaleństwa jest moim ulubionym rozszerzeniem do Darkest Dungeon. Po pierwsze dlatego, że wprowadzając nową lokację – farmę (farmstead), proponuje ciekawy i odświeżający tryb Endless Harvest, który znacznie różni się od typowego spacerowania mrocznymi korytarzami. Format ten jest niekończącym się cyklem podróży przez czas i miejsce, który pozwala mierzyć się z nowymi rodzajami przeciwników i zdobywać w ten sposób meteorytowe odłamki, służące jako dodatkowa waluta. Rewelacyjny pomysł na grę w grze, która nabiera jeszcze bardziej roguelike’owego posmaku.

darkest-dungeon-dlc-5

Po drugie i w mojej opinii najważniejsze – The Color of Madness daruje sobie bezpardonowe wejście z butami w podstawowy tryb zabawy. Ogranicza się jedynie do dodatkowego minibossa, którego możemy spotkać w każdym tygodniu w jednej z podstawowych lokacji (jednak zawsze z góry wiemy w której!). The Thing from the Stars to fantastyczny rodzaj monstrum, który zadaje ciężkie obrażenia od stresu i za którego pokonanie jesteśmy nagradzani odłamkami oraz nowymi, wyjątkowymi trinketami. Tylko tyle i aż tyle. Jeżeli nie chcemy na niego trafić, wystarczy nie wybierać lokacji oznaczonej w danym tygodniu, a dodatkowa zawartość nie będzie nam bruździła w standardowym przechodzeniu kampanii. Zdecydowanie wolę takie podejście od karmazynowej plagi komarów i robactwa.

I w końcu po trzecie – rozszerzenie to naznacza swój własny, gwiezdny sznyt w niemal każdym aspekcie dotychczasowej rozgrywki. Bohaterowie mogą wyzwolić dodatkowy potencjał nowymi nawykami. Podstawowej kramarce towarzystwa dotrzyma jej daleka krewna – jubilerka, która za zebrane odłamki sprzeda nam wiele znacznie potężniejszych przedmiotów. Z kolei na obrzeżach osady wybudujemy cztery nowe budynki. Tutejszy urząd pracy zaoferuje nam nowy gatunek mięsa armatniego – najemników, którzy za odpowiednią gratyfikację pójdą walczyć na farmie w naszym imieniu. Kwestia totalnie nieopłacalna, ale o tym najlepiej przekonać się na własnej skórze. W zasadzie jedyne, czego brakuje temu DLC, a co posiada The Crimson Court, to dodanie do puli nowej klasy postaci na miarę wspomnianego wyżej flagelanta.

darkest-dungeon-dlc-6

Nieskończone Żniwa to najbardziej wytrzymałościowe wyzwanie, jakie znajdziemy w grze. Jeśli mamy odpowiednie doświadczenie w Darkest Dungeon i skomponujemy drużynę z kosmicznym potencjałem leczącym (moja ulubiona formacja to Leper + Flagellant + Jester + Vestal), to pojedyncza podróż przez multiversa może trwać wiele, wiele godzin. Między kolejnymi falami przeciwników znajdziemy miejsca na spoczynek, gdzie możemy zregenerować drużynę przy ognisku lub znaleźć unikatowe dla farmy osobliwości. Co kilka fal na drodze naszych wojaży staną również bossowie. Pierwszych dwóch jest stałych i są oni związani z samym dodatkiem. Potem zaś garniec rozmaitości się otwiera i zaczynamy napotykać na naszej drodze bossów i minibossów znanych z podstawowej wersji gry.

Polecam każdemu, kto liznął podstawowego Lochu, ale nie testował jeszcze tego dodatku! Kosmiczna zawartość wylęgła z rdzenia meteorytu winduje poziom całości jeszcze wyżej i sprawia, że do Darkest Dungeon można wracać jeszcze częściej i na jeszcze dłużej.


The Butcher’s Circus

darkest-dungeon-dlc-7Opieka mentalna okolicznych konsyliarzy nie poszła w dobrym kierunku, czego sfatygowany burdel i zbezczeszczone konfesjonały są najlepszymi dowodami. Na szczęście do osady przybył cyrk! Wraz z postawieniem pokaźnego namiotu, po całej wiosce niesie się ogłuszający ryk trębaczy i jazgot ujadających hien. Naganiacz wykrzykuje coś o cudach niewidach i zaprasza na spektakl mrożący krew w żyłach. Stojący na środku aranżer ogłasza, że oto przed nami wstrząsający pojedynek na śmierć i życie. Obstawianie wyników u kramarza po prawej, słodkie przekąski u tego po lewej.

Cyrk Rzeźnicki jest ostatnim dodatkiem DLC, który uzupełnił debiutanckie dzieło studia Red Hook w 2020 roku. W przeciwieństwie do poprzednich, nie proponuje dalszych wątków fabularnych, nowych klas postaci czy przedmiotów. Jako oddzielony nieco od głównej gry format, jest próbą wplecenia w struktury Darkest Dungeon aspektu społecznościowego. Robi to jednak w relatywnie wąskim zakresie. Mówiąc klarowniej – cyrk jako nowa lokacja jest jedynie areną do rozgrywek PvP i poza pojedynkami z innymi graczami, nie proponuje niczego więcej.

Każdy uczestnik zabawy komponuje swoją drużynę w dowolny sposób, wykorzystując wszystkich dostępnych w grze bohaterów. Podobnie jak w głównej kampanii, układamy ich w czteroosobową formację, wyposażamy w przedmioty i wpuszczamy na arenę. Na potrzeby pojedynków między graczami przeprojektowano większość umiejętności tak, by pasowały do tutejszych realiów. Celem był również względny balans postaci, ale z tym, jak w większości multiplayerów, bywa różnie. Niezliczone ilości kombinacji pozwalają utworzyć formacje ukierunkowane na konkretny cel – czy to wytrzymałość, ogłuszanie, zadawanie jak największych obrażeń, czy spamowanie stresem. Eksperymentować można dowolnie – pytanie tylko, czy chcemy poświęcić na to mnóstwo godzin i nerwów w dobie super zoptymalizowanych i nastawionych na zwycięstwo sprawdzonych teamów, które można szybko wyszukać w sieci.

Występujący w grze system rankingowy nie bierze czynnego udziału w losowaniu przeciwnika. Nieraz jako nowicjusz zdarzało mi się trafić na graczy z rangą najwyższą. Następnie rzut monetą, kto zaczyna i pojedynek czterech na czterech się rozpoczyna. I być może całość odebrałbym inaczej, gdyby nie straszna jednostronność 90% pojedynków. Wystarczy, że jeden z graczy straci swoją pierwszą postać, a wyrok asymetrycznego pojedynku w większości przypadków jest już przesądzony. Swoje trzy grosze w batalii dorzuca również RNG, które często rozdaje karty według własnego uznania. Z jednej strony seria nietrafionych ataków, a po przeciwnej same krytyki – esencja Darkest Dungeon w najgorszej postaci.

darkest-dungeon-dlc-8

Cyrk oceniam jako najsłabsze ogniwo omówionego tu łańcucha rozszerzeń, w którym nie bawiłem się zbyt dobrze. Doceniam sam pomysł i chęć wplecenia podstawowych mechanik gry w struktury starć PvP, jednak moim zdaniem średnio się one do tego nadają. Pojedynki przegrane jedynie mnie frustrowały, a te wygrane nie dawały żadnej radości. Gracze nastawieni wyłącznie na samotne podróżowanie po lochach, nie znajdą tu więc dla siebie niczego ciekawego i mogą to DLC spokojnie pominąć. Oczywiście w opozycji do nich znajdą się pewnie tacy, którym nowy format zabawy wpadnie w oko i przeznaczą nań setki godzin. Śmiałkom tym życzyć należy miłej zabawy i sprzyjającego losu.


Tak jak ukończenie waniliowej wersji gry zajęło mi jakieś 80 godzin, tak powtórzenie tej przyjemności po latach ze wszystkimi opisanymi tu dodatkami to już zakres 120-130 godzin. Mało która produkcja w moim życiu aż tak mnie wciągnęła, a jestem głęboko przekonany, że nie powiedziałem w tej kwestii ostatniego słowa. Korci przetestowanie dostępnych na rynku wersji konsolowych i gdy w przyszłości ponownie zatęsknię za tym ponurym uniwersum, chętnie na powrót zaszyję się w mrocznych lochach na długie tygodnie w ramach innej platformy. Jeśli ktoś nie był jeszcze do końca przekonany do gry, to mam nadzieję, że moja recenzja oraz niniejszy tekst o dodatkach DLC stanowią wystarczającą zachętę. Do zobaczenia w lochach!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *