My Friend Pedro | Recenzja | Cross-Play

My Friend Pedro

Też czasem macie dosyć gier AAA, które w większości są sandboxami oraz oferują podobny gameplay? W takiej sytuacji jedynie co może pomóc, to przerwa od gier lub zagranie w produkcję od mniejszych studiów, tzw. indie. Takie tytuły często są robione z sercem. I choć nie zawsze powalają oprawą graficzną oraz animacjami, to nadrabiają świetnymi pomysłami, które nieraz zaskakują, oraz pokazują, że dalej można stworzyć coś świeżego. I to właśnie tym jest My Friend Pedro — grą, w której podczas zabawy będziecie mieli banana na twarzy.


Wcielamy się w tajemniczego mężczyznę o nieznanym imieniu, który podczas zlecenia został zrzucony z dużej wysokości, przez co traci całkowicie pamięć. Budzi go Pedro — przesympatyczny banan, który podaje się za jego przyjaciela. Na dobry początek przyjaźni prosi go o zabicie wszystkich ludzi, którzy staną mu na drodze. I tak zaczyna się absurdalna podróż pełna przemocy i krwi, która pokaże z czasem mroczną stronę żółtego owocu.


My Friend Pedro | Recenzja | Cross-Play


Fabuła na początku może się wydawać łatwa do zrozumienia, lecz z czasem staje się coraz bardziej szalona i kompletnie szokująca. Choć niestety w grze nie jest tak prominentna, najwięcej znajdziemy jej na samym końcu, gdzie samo zakończenie zwala z nóg. Jest bardzo dobrze napisane i nakłania gracza do przemyśleń (pół-żartem, pół-serio). Jak można się domyślić, w produkcji znajdziemy dużo elementów humorystycznych, które zostaną dostarczone przez samego Pedro. Większość żartów jest naprawdę udana, nawet w końcówce, która jest już nieco poważniejsza.

My Friend Pedro należy do gier, w których fabuła nie ma dużego znaczenia; liczy się przede wszystkim rozrywka. I ona została zrobiona na mistrzowskim poziomie. Twórcy na spokojnie wprowadzają nowe elementy, zaczynając od strzelania oburącz, a kończąc na jeździe deskorolką jak Francis York Morgan w Deadly Premonition 2. Trudno pomyśleć, aby strzelanka 2,5 D (a do tego shoot’em up) zaskoczyła jeszcze czymś świeżym, a jednak, My Friend Pedro to coś całkiem nowego w tym gatunku. Zwykle najważniejsze jest jak najszybciej zabić przeciwników, a w tym tytule niekiedy trzeba pomyśleć, by zdobyć najlepszy wynik końcowy. Cały system strzelania napędza bullet time, czyli spowolnienie czasu, dzięki któremu możemy szybciej zabijać i robić widowiskowe strzelaniny. Natomiast jeśli wrogowie atakują z każdej strony, można zawsze unikać pocisków, robiąc piruety. Widać więc, że w grze jest wiele różnych akcji. A jeśli dodamy do tego całkiem duży arsenał broni oraz przedmiotów (np. patelnia, która odbija pociski w różne strony lub kanister pełny paliwa, dzięki któremu możemy bardzo łatwo zabić przeciwników), to możliwości na zabicie danych oponentów jest sporo i każdy gracz znajdzie swój własny styl grania, co jest dużym plusem.


My Friend Pedro | Recenzja | Cross-Play


Niestety projekt lokacji nie jest jakoś przesadnie wybitny. Oczywiście, co kilka poziomów mamy do czynienia ze zmianą stylu poziomu, lecz w większości przypadków są one zbyt podobne do siebie i aż czasami myślimy, czy już tego levelu przypadkiem nie ukończyliśmy. Ale ogólnie przyjemnie eksploruje się pomieszczenia, będziemy zabijać w m.in. ściekach, gdzie ukrywają się nerdzi, uzbrojeni w ostre miecze, restauracji (w której znajdziemy niebezpieczny gang z otyłym rzeźnikiem na czele) oraz nawet świat Pedro, gdzie wszystko jest kolorowe, ale i tam znajdziemy wrogów żądnej naszej głowy (dosłownie). Szkoda tylko, że gra nie jest trudna. Bardzo rzadko ginęłam, a parę razy było to po prostu przez poziomy zręcznościowe, a nie oponentów. Nie jest to przesadnie podobne do takiego Hotline Miami, gdzie giniemy od jednego strzału — tutaj mamy całkiem duży pasek zdrowia. Co ciekawe, po poziomach poukrywane są specjalne modyfikatory rozgrywki, które możemy odblokować dopiero po ukończeniu gry. Jeśli więc zamierzacie ponownie zagrać w tą produkcję, to polecam ich szukać, bo niektóre są naprawdę szalone.

Oprawa graficzna nie wypada źle. Wszystkie modele ładnie wyglądają, a efekty trzaskania szkła, pocisków odbijanych od patelni lub pospolite wybuchy zostały dobrze zrobione. To wszystko zasługa nietypowego stylu artystycznego, który wyróżnia się na tle innych gier 2.5D. Nadaje on grze niepowtarzalnego klimatu, który wciąga gracza już od pierwszych minut. Niestety animacje nie są już taka boskie. Gdy jeszcze odbijanie się ze ściany, przewroty czy przeładowywanie broni wyglądają nieźle, to reszta jest naprawdę drewniana. Ale to nic nie znacząca wada, gdyż pamiętajmy, że to przecież niskobudżetowa produkcja.

O wiele lepiej wypada natomiast ścieżka dźwiękowa, która brzmi fenomenalnie! Przy niej aż chce się zabijać dziesiątki wrogów. Od spokojnej muzyki klasycznej do mocnych kawałków, które zostaną w naszej playliście na długo. Najlepszym i najpopularniejszym utworem jest ,,Doom Party”, które jest małym arcydziełem. OST można na spokojnie porównać do Dooma czy Hotline Miami.


My Friend Pedro | Recenzja | Cross-Play


My Friend Pedro to gra, która pozytywnie was zaskoczy swoimi absurdalnymi, naprawdę dobrze zrealizowanymi pomysłami. Co jeszcze lepsze, fabuła także nie odstaje, serwując nam szaloną opowieść o toksycznej przyjaźni, która ma morał. Jeśli szukacie czegoś „innego”, to jest to produkcja idealna dla Was. Po prostu warto zagrać!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *