Hellblade: Senua’s Sacrifice

Podróż Senuy przez krainy nordyckich bogów jest doznaniem pełnym brutalnych detali i wewnętrznych rozterek. Jej celem jest Helheim – kraina umarłych, która uraczy nas głównie cielesnym wynaturzeniem i duchową agonią. W chwilach gdy gęsty mrok spowija nasze żywoty, świetlisty miecz nadziei jest w stanie czynić cuda, ratując nas od niechybnej zguby. Miecz, którym Senua odetnie ostatni korzeń trzymający ją w ramionach przeszłości, dobędziemy sami, więc tylko od nas zależy, jak długo opierać się będziemy nieuchronnemu przeznaczeniu.


The Gods abandoned me, I am alone


Hellblade: Senua’s Sacrifice był w 2017 roku jednym z najgłośniejszych oraz najoryginalniejszych tworów growej sceny niezależnej. Tym ciekawszym, bo tworzonym przez cenioną angielską ekipę Ninja Theory, znaną z takich tytułów jak DmC: Devil May Cry, czy Enslaved: Odyssey to the West. W czasach ósmej generacji konsol, Brytyjczycy pozwolili sobie na mocno nieszablonową wizję wędrówki piktyjskiej wojowniczki do krainy nordyckich bogów. Na kameralną i korytarzową opowieść o walce w imię miłości i akceptacji świata zewnętrznego. Walce, której nie każdy jest w stanie podołać.

Pełne brutalnych metafor i nawiązań do mitologii Poświęcenie Senuy jest przede wszystkim doznaniem artystycznym i audiowizualnym wzorem budowania klimatu. Dziełem, które winno być rozpatrywane bardziej jako gra niezależna niźli wysokobudżetowy blockbuster. Zresztą swego czasu twórcy określali swoje dzieło jako „indie AAA”, cokolwiek by to miało według nich znaczyć. Po siedmiu latach od premiery tytuł ten dalej robi rewelacyjne wrażenie, zwłaszcza w zakresie narracji środowiskowej, budowania depresyjnego klimatu oraz realizacji niełatwego tematu choroby psychicznej. Zwłaszcza ta ostatnia składowa przyczyniła się do niezaprzeczalnej wyjątkowości omawianego tytułu. Doświadczenia z którym powinien się zapoznać każdy gracz niezależnie od growych preferencji.

Hellblade: Senua's Sacrifice - Screenshot 1

Bogata metaforyka obrazu to chleb powszedni Senua’s Sacrifice.

Tytułowa bohaterka jest nie tylko osobą o skomplikowanym usposobieniu, ale również ofiarą własnych problemów natury zdrowotnej. Zmaga się ona z nasilonymi objawami schizofrenii oraz psychozy, do których z fabularnym postępem gry dochodzą echa traum niełatwej przeszłości. Umysłowe problemy bohaterki odwzorowano poprzez pełen wachlarz chorobowych symptomów, takich jak szepczące nam przez całą rozgrywkę głosy, halucynacje, audiowizualne urojenia, jaskrawa kolorystyka wybranych lokacji oraz zaburzona iluminacja. Wszystkie te objawy dotyczą osób faktycznie dotkniętych tego typu zaburzeniami i były przez twórców gry drobiazgowo konsultowane ze specjalistami w tej dziedzinie z Uniwersytetu w Cambridge. Godna pochwały pieczołowitość, która nie zawsze jest standardem w branży, a która w znacznej mierze przyczyniła się do wiarygodności efektu końcowego.


For every battle won, greater battle takes its place


Na jednym ze wspomnianych symptomów zbudowano pierwszy z głównych filarów rozgrywki – zagadki środowiskowe. Nieistotne czy aktualnie mamy do pokonania zapieczętowane runami wrota, rozwalony most czy ukrytą w ścianie jaskinię – każdy taki etap wymaga od nas odpowiedniej zabawy perspektywą, która pozwala nam zobaczyć odpowiednie kształty i odkryć niedostępne ścieżki. Z czasem motyw ten robi się mocno powtarzalny, jednak najistotniejsze jest uchwycenie sedna problemu. Schizofrenicy odbierają rzeczywistość inaczej, nierzadko widząc prawidłowości w kształtach tam, gdzie zdrowi ludzie ich nie dostrzegają. W przypadku Senuy kluczem do rozwiązania zagadki mogą być najróżniejsze kombinacje gałęzi, cieni czy skał, składające się w poszukiwaną wiązankę symboli runicznych.

Hellblade - SenuaUstawienia gry pozwalają nam nie tylko podregulować bazowe wskaźniki związane z grafiką i sterowaniem, ale również skorygować podstawowe założenia gry. Jakkolwiek nie stałoby to w sprzeczności z zasadniczymi jej zamysłami, tak możemy między innymi całkowicie wyciszyć wewnętrzne głosy doradzające głównej bohaterce. Czyniąc to miejmy jednak świadomość, że wycinając narracyjny trzon opowieści, otrzymamy mocno wybrakowany symulator spaceru, co samo w sobie nie jest zbyt angażujące. Z innych opcji, możemy przykładowo na sztywno ustawić poziom trudności gry. Ten w domyśle ustawiony jest na autoskalowanie, co działa nadzwyczaj dobrze. Wystarczy, że raz zginiemy w pojedynku z nadnaturalnymi bytami, a kolejna próba jest zauważalnie łatwiejsza od poprzedniej, np. dzięki zredukowanej liczbie przeciwników.

Potykanie się i zgony powiązane są w Hellblade z jeszcze jedną, bardzo ciekawą i unikatową mechaniką. Zgnilizna (ang. rot) rozszerza się po ciele bohaterki przy każdej śmierci, zaczynając od prawej dłoni. Zamysł jest następujący – gdy choroba zajmie wystarczającą część ciała i dojdzie do głowy, nasza przygoda się kończy, a gracz traci cały dotychczasowy progres. Nie zdradzę jak to wygląda w praktyce, ponieważ wiąże się to z pewną niespodzianką, jednak nie jest to motyw z którym większość graczy będzie czuła się komfortowo i który zwykła mieć w świadomości. A przynajmniej nie w dzisiejszych czasach.

Hellblade: Senua's Sacrifice - Screenshot 2

Piękne widoczki w kontraście do wszechobecnego mroku i cierpienia.

W chwilach intensywnej wymiany ciosów z pomocą przychodzą nasi wewnętrzni towarzysze podróży. Ostrzegając nas przed atakami nadciągającymi spoza aktualnego kadru, wykrzykują proste komendy pokroju: „Uważaj!” lub „Za tobą!”. Wielokrotnie usłyszymy również polecenie „Skup się!” w chwilach wymagających wyostrzenia zmysłów, a także „Wstawaj!” w momencie gdy kończące uderzenie za chwilę cofnie nasz progres o kilka minut. Niedające o sobie zapomnieć Furie są więc nie tylko elementem narracyjnym, ale również świetnie zrealizowanym samouczkiem i przewodnikiem po kolejnych lokacjach.


The darkness does not bargain


Demony trapiące Senuę to nie tylko krzyki i drwiące komentarze, nieustannie mącące spokój jej umysłu. To również materializacja koszmarów, będących ucieleśnieniem jej wewnętrznych lęków, którym musi stawić czoła w pomysłowo zrealizowanych Próbach Odyna. Schizofrenia nabiera wówczas zupełnie innego wymiaru, otwierając drzwi do kolejnych interpretacji. Podróż przez cichociemną otchłań z jednej strony jest intensywnym etapem skradankowym, z drugiej może być metaforyczną podróżą bohaterki przez mroczne połacie destrukcyjnej depresji. Opowieść o bogu Baldrze zabiera nas do fortecy, w której specjalne maski raz jeszcze przedefiniowują zabawę perspektywą. Każda z prób różni się zarówno motywem przewodnim, jak i akcentem na inny element rozgrywki, a wszystkie razem stanowią świetną odskocznię od nieco powtarzalnej walki.

Hellblade: Senua's Sacrifice - Screenshot 3

Szukanie kształtów run poprzez zabawę perspektywą – często powielana zagadka środowiskowa.

Wszystko to pięknie komponuje się z rewoltą przeciw nordyckim bóstwom, które poprzez kilka świetnie zaaranżowanych walk z bossami, są od strony gameplayowej najciekawszym wyzwaniem jakie oferuje gra. Segmentowy podział opowieści został zresztą zrealizowany pod dyktando owych bossów. Bóg ognia Surtr przed wyciągnięciem swojego płonącego miecza uraczy nas niejedną sekwencją ucieczki przez palący się las. Z kolei dojście do Valravna – tajemniczej istoty z głową kruka – okraszone będzie solidną porcją iluzorycznych bram i zmieniających rzeczywistość magicznych wrót. Nawet jeśli nie gustujemy w środowiskowej zabawie perspektywą, na której opiera się większość tutejszych łamigłówek, pojedynki z bossami i satysfakcjonujący model walki wydają się wystarczającą alternatywą.

Poza bossami walka pojawia się okazjonalnie i sprowadza się do arenowych starć z grupami niemal identycznych strzyg i uzbrojonych siepaczy w kilku odmianach. Model walki oferuje podstawowe ataki lekkie i ciężkie, uniki, parowanie ciosów przeciwnika oraz wykorzystanie mocy specjalnej, polegającej na spowolnieniu czasu. I ponownie jak w przypadku zagadek, choć starcia te trącą powtarzalnością już w pierwszej połowie gry, tak zaimplementowany system walki jest na tyle satysfakcjonujący, by jednak zaliczyć go do zalet. Problemem dla niektórych może z kolei okazać się kamera, sztywno zablokowana na jednej maszkarze. W potyczkach grupowych może to być sporym problemem pomimo posiadania szepczących aniołów stróżów.

Hellblade - Melina JuergensFenomen Meliny Juergens

Dołączyła do ekipy Ninja Theory w 2012 roku jako fotograf oraz edytor materiałów wideo, gdzie była odpowiedzialna za realizację trailerów i zakulisowych filmów. Z jej rąk wyszedł między innymi premierowy zwiastun DmC: Devil May Cry. Gdy wystartował projekt o nazwie Hellblade, początkowo nie była w ogóle brana pod uwagę do roli głównej. Senuę zagrać miała profesjonalna aktorka wynajęta specjalnie do tej roli. Los bywa jednak przewrotny…

W ramach testów techniki motion capture, Melina została poproszona o szereg prób z odegraniem głównej roli. Początkowo bardzo sceptyczna, głównie z powodu braku doświadczenia oraz mocno nieśmiałego usposobienia, dała się w końcu przekonać. Z czasem okazała się tak dobra, że z wszelkich castingów zrezygnowano, a dzięki roli Senuy, sympatyczną Niemkę zna dzisiaj cały gamingowy świat. Mimo braku jakiegokolwiek aktorskiego wykształcenia, za swoją debiutancką rolę Melina Juergens uhonorowana została między innymi wyróżnieniem na gali The Game Awards 2017 oraz nagrodą BAFTA Games Awards. Wystarczyło wyjść z własnej strefy komfortu i nie bać się nowego wyzwania. Piękna i inspirująca historia, z której każdy powinien wyciągnąć wnioski dla siebie.


The hardest battles are fought in the mind


Wszelkie zarzuty wobec pierwszego Hellblade’a sprowadzają się więc generalnie do jednej kwestii – powtarzalności. Zmieniająca się sceneria i motywy przewodnie kolejnych etapów nie są w stanie zatrzeć ogólnego wrażenia schematyczności, w ramach której przez około 7-8 godzin toczymy niemal identyczne starcia z podstawowymi wrogami, a bliźniaczo podobne zagadki w odnajdywanie kształtów run mogą nas wymęczyć nim dojdziemy do finału historii. Kluczową kwestią jest zatem zachowanie odpowiedniego balansu pomiędzy wspomnianymi składowymi, co w mojej opinii udało się znakomicie.

Hellblade: Senua's Sacrifice - Screenshot 4

Jak na klingę tego rozmiaru, gracja w jej operowaniu jest wybitnie zjawiskowa.

Poświęcenie Senuy jest również, a może przede wszystkim, opowieścią o miłości, emocjonalnym zatraceniu i wyniszczającym wpływie toksycznego członka rodziny. To nieustanna walka nie tylko z własnymi słabościami, ale i pozostawiającymi trwałe bruzdy w naszych sercach ranami, potrafiącymi krwawić i gnić latami. Czasami wystarczy mała pomoc, by dać człowiekowi szansę na nowe życie. Całość dopełnia atmosfera stałego zagrożenia, budowana poprzez nieludzko brutalne środowisko akcji i ciekawą aranżację kolejnych lokacji. Od spalonych ciał, wiszących trucheł i pokrytych gruzami zbiorowych mogił, po czołganie się w cuchnących miejscach kultu i grzmotach spadających w oddali na naszą jaźń. Niemal każdy element wykreowanego świata pozostawia pole do własnej interpretacji, co razem ze świetnym zakończeniem tej jakże smutnej i depresyjnej historii, stawia grę w pierwszej lidze artystycznej gałęzi gamingu.


Melina Juergens przyznała w wywiadzie, że Hellblade zmusił ją do wyjścia z własnej bańki elitaryzmu. Do uwierzenia w siebie i do tego, że pomimo strachu jest w stanie podołać nieznanemu i niezwykle trudnemu wyzwaniu. Swoją determinację przelała w Senuę, która również uwierzyła w siłę własnej odwagi, wypowiadając wojnę bogom i swoim najskrytszym lękom. Podobnie więc i my uwierzmy, że na gry wideo można spojrzeć inaczej, tworząc z nich ponadczasową sztukę. Senua’s Sacrifice to tytuł, z którym można nie polubić się w temacie gameplayu, jednak w sferze artystycznej, audiowizualnej i narracyjnej to ciągle topowy must-play i jako takiego go oceniam.

Hellblade: Senua's Sacrifice | Recenzja | Cross-Play

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *