NFS: Hot Pursuit Remastered | Recenzja | Cross-Play

Need for Speed: Hot Pursuit Remastered

Nie jestem do końca przekonany, czy w obecnych czasach zalew odrestaurowywanych gier warto wciąż określać modą na remake’i/remastery, zważywszy iż ów „trend” trwa już dekadę z pokryciem i raczej nie zamierza zwalniać. Zwyczajnie więc funkcjonuje jako ważna część ekosystemu gier wideo, pielęgnując nasze wspomnienia. Raz lepiej, a raz gorzej.


I skoro jesteśmy przy sentymentach, to nie sposób przechodzić obojętnie obok dużych marek, do których seria Need for Speed z pewnością należy. Poprawię się — to marka iście gargantuicznych rozmiarów zakorzeniona w latach 90-tych, będąca nieustannie pod skrzydłami Electronic Arts. Do legendarnych odsłon należą z pewnością te z podtytułem Hot Pursuit, lecz sytuacja jest z nimi trochę skomplikowana. Pierwotne części z początku nowego tysiąclecia uhonorował w 2010 roku reboot o tej samej nazwie, natomiast równo dziesięć lat później otrzymujemy remaster na nowe platformy. To też trochę zabawna sytuacja, jeśli weźmiemy pod uwagę kilka ciekawych faktów; to w zasadzie pierwszy NFS, nad którym pieczę sprawowało uznane dzięki Burnoutom studio Criterion Games, a w dodatku jedyny remaster w dorobku całej serii, co wydaje się być zdumiewające, patrząc przez pryzmat chciwego wydawcy do jakich EA często niestety należy. Co więcej, decyzja wydaje się być o tyle zadziwiająca, że to chyba jeden z tych tytułów, który odświeżenia zupełnie nie potrzebował, wszak Hot Pursuit prezentował się wyśmienicie na platformach 7. generacji konsol, nawet na trudnym do okiełznania PS3. Być może wynika to z decyzji na poziomie samych producentów – Criterion zaprzęgło bowiem do pomocy developerów ze Stellar Etnertainemt, którzy wcześniej wrzucili na rynek… remaster Burnout: Paradise. Wszystko się klei? No to co w takim razie oferuje ich najnowsza, upudrowana pozycja, że stała się jedną z lepszych gier wyścigowych z jakimi miałem do czynienia ostatnimi czasy?

NFS: Hot Pursuit Remastered | Recenzja | Cross-Play

Przede wszystkim nieustannie z tyłu głowy będę mieć tego nieodżałowanego Burnouta, de facto odbiegającego od NFS-ów, jednakże im dalej w las, tym coraz bardziej czułem tutaj ducha macierzystej marki Criterion Games. Sprowadzają się na to naleciałości w postaci autentycznego poczucia prędkości, generalnej rywalizacji na trasie i spychania oponentów na pobocze, bądź na inne pojazdy w ruchu ulicznym, czy szerokie trasy z masą przesmyków. I w tym momencie najlepiej zacząć od kluczowej kwestii, czyli modelu jazdy. Pomijając sam aspekt remastera, bo magicy z Criterion znaleźli idealny balans pomiędzy łatwym progiem wejścia przez wzgląd na arcade’owy feeling płynący z poruszania się, a skillem, który z biegiem czasu trzeba sobie trochę wypracować żeby wykręcać najlepsze wyniki. Nie jestem w stanie stwierdzić, czy to typowe easy to learn, hard to master, aczkolwiek robiąc wszystkie eventy na złoto, miałem chwilę słabości i zwątpienia. Na trasach dzieje się sporo, albowiem przeciwnicy z wyścigu na wyścig zachowują się coraz bardziej agresywnie, podobnie zresztą jak funkcjonariusze policji. To, że taka bezwzględna walka potrafi ich czasami zgubić jest pewną bolączką, lecz o tym za moment.

Fabularnie nie dzieje się tutaj absolutnie NIC i w głębi duszy delikatnie nad tym ubolewam. Oczywiście nie byłoby w tej materii żadnego tematu, gdyby nie druga strona medalu tychże potyczek — w grze nie wcielamy się przecież jedynie w kierowcę uczestniczącego w nielegalnych wyścigach, ale również w stróża prawa mającego za zadanie ich powstrzymać. Hot Pursuit to zamknięte środowisko niczym Shift lub Pro Street, jednak w takim wypadku aż prosiło się o namiastkę jakiejś historii, może coś na modłę klasycznego Most Wanted. Idąc zaś dalej, challenge są podzielone na pewne kategorie, przystosowane do odgrywanej przez nas roli. I tak oto policja posiada timetriale w celu dojechania na czas w miejsce akcji, przerwanie wyścigu za pośrednictwem eliminacji jego uczestników, bądź próby zatrzymania konkretnych oponentów. Po drugiej stronie barykady mamy zaś wyzwania w klasycznej formie, czasówki, lub tytułowe Hot Pursuit, gdzie do wyścigu wkracza właśnie policja. Ciekawym urozmaiceniem są specjalne umiejętności dostępne pod krzyżakiem na padzie – będąc po stronie prawa mamy okazję używać kolczatek, rozstawić blokadę, a nawet wezwać helikopter. Jako kierowca zaś używamy turbo, posyłamy sygnał elektroniczny spowalniający auto przeciwnika, albo i takowy zagłuszamy, wszak my też jesteśmy narażeni na ostrzał. W teorii brzmi to nieco infantylnie, lecz w praktyce naprawdę się sprawdza, urozmaicając i tak już dynamiczne starcia.

NFS: Hot Pursuit Remastered | Recenzja | Cross-Play

Wyścigi odbywają się w fikcyjnym Seacrest County, przypominającym Arizonę, Kalifornię i Kolorado. Wspominałem o inspirujących, szerokich torach, lecz w całej tej beczce miodu jest i łyżka dziegciu, ponieważ niejednokrotnie trąci tutaj recyklingiem powtarzających się fragmentów, co po kilkunastu godzinach rozgrywki czuć aż zanadto. Szczególnie jest to widoczne na skrótach, z którymi też miałem pewien problem. Na mini-mapie zawsze są one zaznaczone na pomarańczowo, lecz w jaki sposób jadąc łukiem po szutrze mam być bardziej efektywny, skoro przede mną rozpościera się czysty asfalt? Z czasem dotarło do mnie, iż z przesmyków trzeba korzystać umiejętnie, gdyż nie zawsze chodzi o zaoszczędzenie czasu, a uniknięcie blokady, helikoptera, czy ogólnego ruchu. Tak bowiem to działa, że policja się na skróty nie zapuszcza, co jest trochę dziwnym rozwiązaniem, szczególnie jeśli AI jednostek pozostawia miejscami sporo do życzenia. Kierowcy po uderzeniu w bandę potrafią stać przez klika sekund, by potem zrespawnować się i wyjechać z niedostępnej dla mnie drogi. Bywało, że jako policjant musiałem po kogoś zawracać, albo przerywać zadanie, bo podejrzany zwyczajnie zniknął. Irytują też typowe dla gatunku bolączki, jak gameplay przerywany animacjami na wskutek wykonania jakiejś akcji — po takim zabiegu system lubi ustawiać nasze auto w niekorzystnych miejscach — na kolczatkach, przy zakręcie, lub na czołówkę z inną furą. Uwierzcie mi, że w ogólnym rozrachunku to zaledwie drobnica, gdyż fun z jazdy rekompensuje wszystkie mniejsze wpadki, a ja po prostu wylałem swoje żale do samego końca. Model zniszczeń balansuje na krawędzi utraty licencji od czołowych producentów, bo tutaj nie kończy się na zbitej szybie i urywanym lusterku — maszyny niejednokrotnie są pogniecione jak pergamin. I jeszcze jeden fun-fact — gra ma najbardziej użyteczne lusterko wsteczne ever w całym przekroju gatunku. Niczym w podczerwieni obserwujemy rywali i gliniarzy mieniących się na pomarańczowo, przez co przy odrobinie refleksu mamy okazję skutecznie zajechać im drogę.

NFS: Hot Pursuit Remastered | Recenzja | Cross-Play

Dalej jest już tylko lepiej, szczególnie gdy mowa o aspektach technicznych. Nowy-stary Need for Speed działa na PS4 oraz Xboxie One w 30 klatkach w rozdzielczości 1080p, co stanowi całkiem przyzwoity wynik. Na usprawnionym sprzęcie minionej generacji (Pro/X) możemy wybierać między 4K, a 1080p, co daje nam odpowiednio 30 oraz 60 klatek. Prawdziwa wirtuozja zaczyna się na PS5 i Xbox Series X, gdzie z automatu wskakujemy w najwyższy performance, czyli upragnione 4K/60 klatek, przy czym wersja na sprzęt Sony w ogólnym rozrachunku działa lepiej, zapewniając stałą częstotliwość odświeżania (X ma z tym delikatny, mało odczuwalny problem). To wszystko to jednak nic w porównaniu z zaimplementowanym HDR-em, jaki występuje w grze. Technologia pokazuje pazur szczególnie w trakcie nocnych wyścigów — snopy reflektorów lustrujących otoczenie wyglądają fantastycznie, jeszcze lepiej wypadają wyładowania atmosferyczne na drugim planie, aczkolwiek policyjne koguty pochłaniające przestrzeń podczas jazdy w tunelu to absolutny kosmos i przy tak nasyconych barwach nie ma tu dla mnie  żadnej konkurencji. Klasycznie dla produkcji od EA należy się ukłon w stronę samego audio, bowiem i tutaj ciężko o solidnego konkurenta. To od zawsze był wyróżnik ich gier, a brzmienie silnika poszczególnych modeli jedynie mnie w tym utwierdziło. Polecam niedowiarkom sprawdzić, jak pracują tu auta Pagani i Mclarena — poezja. Naturalnie w ramach remastera poprawiono kilka istotnych rzeczy, jak UI, modele aut czy odbicia w wyższej rozdzielczości. Kończąc wywód o zapleczu technicznym, nie mogę nie napomknąć o Autologu — dodatkowej funkcji dla tej wersji gry, gdzie zrzeszane są wszystkie nasze statystki. Rywalizacja online nabiera tutaj głębi, ponieważ sam złapałem się na tym, że przez kilka dni zamiast brnąć w kolejne eventy, męczyłem się na dwóch trasach żeby pobić czas kolegi.

NFS: Hot Pursuit Remastered | Recenzja | Cross-Play


Muszę się generalnie do czegoś przyznać — wyścigi lubiłem od zawsze, bez względu na rodzaj, bo jak było trzeba to i przy symulatorach człowiek dobrze się bawił. Ostatnie kilka lat to w moim przypadku stan hibernacji jeśli chodzi o pielęgnacje zamiłowana do tego gatunku. Hot Pursuit odpaliłem zupełnie przez przypadek, kiedy to z marką Need for Speed nie miałem nic wspólnego od pierwszego Shifta. I rezultat jest taki, że przez moment autentycznie przepadłem, będąc pochłoniętym przez dynamiczne wyścigi. Z wypiekami na twarzy wyczekuję nowego Burnouta, ale teraz wiem, że mój apetyt został zaspokojony i mogę poczekać jeszcze trochę. Wiara w wyścigi została przywrócona, a ducha serii Criterion Games czuć tutaj na kilometr. Nie boję się sprawić Need for Speed takiej laurki, a skoro już to zrobiłem, to znaczy jedynie, iż było warto spędzić z grą te dwadzieścia godzin, zaliczając wszystkie wyzwania na złoto.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *