Asterix & Obelix: Slap them All! | Recenzja | Cross-Play

Asterix & Obelix: Slap them All!

Jak to jest być recenzentem? Dobrze? Moim zdaniem to nie ma tak, że dobrze albo nie dobrze. Gdybym miał powiedzieć co cenię w życiu najbardziej, powiedziałabym, że gry. Gry, które podniosły mnie na duchu, gdy sobie nie radziłem, byłem sam. To właśnie przypadkowe gry, nie raz potrafią wpłynąć na nasze życie. Ja miałem to szczęście, że je znalazłem. Dziękuje życiu, życie to jRPG-i, wyścigi, strategie i symulacje, życie to gra, taniec pixeli na ekranie!


Asterixa i Obelixa chyba nie trzeba specjalnie przedstawiać. Przygody niesfornych Galów towarzyszyły nam od dziecka w postaci: komiksów, filmów animowanych, live action i gier wideo. Sam pamiętam jak za dzieciaka, po lekcjach, potrafiłem siedzieć w bibliotece i czytać komiksy. Od Smerfów po Tytusa, Romka i A’Tomka (RIP Papcio Chmiel), Kajko i Kokosza, czy tytułowych Asterixa i Obelixa. Jeśli mam być szczery, to właśnie dzieło francuzów najbardziej mnie zauroczyło. Warto w tym miejscu wspomnieć ojców założycieli. René Goscinny — pisarz i edytor komiksów, ożywił fikcyjne postacie i nadał całej serii humoru, imiona różnych bohaterów i tło historyczne to tylko smaczki. Styl Alberto Uderzo przyczynił się zaś do rozpoznawalności komiksu. Czuć w jego grafikach dynamikę ruchu i ekspresyjność, którą zapewne zaszczepił w nim Disney swoimi przełomowymi (na tamte czasy) animacjami. Giga Chad komiksiarzy i artysta, którego niestety pożegnaliśmy w 2020 roku.

Asterix & Obelix: Slap them All! | Recenzja | Cross-PlayGra w swój unikatowy sposób łączy prostotę przekazu i łatwość odbioru. Ciekawie krystalizując to, za co polubiłem tę serię w młodości. Jest to tylko kolejna cegiełka w opasłym uniwersum Asterixa i mimo niskiego budżetu (sry Panowie, dobra robota gra wygląda jak komiks, ale… ale o tym dalej) czuć, że włożono wystarczająco dużo pracy, by nie okryć komiksowych wojów hańbą. Szczególnie w oczach młodszych, mniej świadomych graczy. Ok. Dawać świniaka, trochę napitku i zawody kto rzuci dalej naczelnym ehm, tzn. Dawać jakiegoś legionistę i natychmiast związać Kakofonixa!


2D bitka w prawo, czasem w lewo…


Już na początku pragnę zaznaczyć, że nasze przygody w starożytności, to raczej szybka wycieczka po farmie indyktów, które kończą na taśmie jako mięso oddzielane mechanicznie… Cały trzon rozgrywki to 2D beat’em up, gatunek niemal tak stary, co same komiksy. Adekwatne tematycznie i metaforycznie, choć związek rysunku z animacją jest bardziej fundamentalny, niż stosunek gier do gatunków. No, ale nietrudno dostrzec pewnych podobieństw, mimo iż mowa o zgoła odmiennych branżach rozrywki… Klepanie w przyciski, oszukujący komputer i „wrzuć żeton” w świecie gier było niczym ścinanie drzew na opał, a same bitki 2D, wiem dobrze, potrafiły wzniecać ogień! Z jednej strony mamy wszystkie zadatki na solidnego beat’em upa (tematyka, prezentacja, paleta ciosów, co-op), z drugiej zabrakło głębi i różnorodności w rozgrywce, co dość oczywiste sprowadza się do budżetu. Podejrzewam, że świeża na scenie ekipa Mr. Nutz Studio musiała iść na kompromisy i skoncentrowali się, by jak najlepiej przedstawić ducha komiksów, a niekoniecznie możliwości, lub głębię gatunku. Na co w tym przypadku można lekko przymknąć oko, głównie ze względu na dorobek Asterixa i Obelixa, a częściowo przez sentyment. Jeśli oczywiście ktoś dorastał czytając komiksy. Jednak, patrząc drugim okiem gracza-konsumenta, jest niedosyt, czuć braki. Czysta przyjemność z męczenia pada i nawalania w przyciski znika niemal tak szybko, jak Rzymianie na horyzoncie. Trochę lepiej jest na kanapowym, jednak nie dane mi było ograć całej z kompanem.

Asterix & Obelix: Slap them All! | Recenzja | Cross-Play

Sam system walki nie jest skomplikowany, mamy podstawowe ataki, skok, łapanie i ataki specjalnie (trójką + kierunki), które zużywają wytrzymałość przedstawioną w postaci błyskawic. Regenerujemy je atakując lub czekając. Przeciwnicy to głównie te same mobki z niewielkimi wariacjami, w zależności od frakcji. Bossowie wypadają troszkę lepiej, ale jest ich tylko kilku i nie stanowią większego zagrożenia. Co trochę zawodzi, szczególnie w przypadku bitek. Oponenci są serwowani w liczbie masowej, wiec zawsze będzie kogo bić. Nie da się ukryć, że daje to na samym początku sporo frajdy. Niestety im dalej w las, tym więcej drzew i po dosłownie 2 godzinach wkrada się stagnacja. Poziomy są coraz dłuższe, a wrogów jest coraz więcej. Nagle zdajemy sobie sprawę ze słabego zbalansowania ciosów, magicznych hit boxów, a czasami wręcz umownego podejścia do głębi i wymiaru w grze. Wrogowie potrafią się nakładać na siebie i scalać w jedną jednostkę, szczególnie w zatłoczonych etapach, a wystarczy w nich cisnąć kolegą i rozpadają się niczym kręgle. Zabawny efekt, jednak zwiększający się chaos bardzo wpływa na widoczność i taki mały Asterix znika w oceanie efektów oraz latających oprychów.

Asterix & Obelix: Slap them All! | Recenzja | Cross-Play

Nie oczekujcie mówionych dialogów, przerywników filmowych, czy zwrotów fabularnych. Odwiedzamy znane z komiksów lokacje z uwzględnieniem chronologii:

  • I – Asterix in Britain  (1965) — 7 etapów.
  • II – Asterix and the Normans (1966) — 4 etapy.
  • III – Asterix in Spain (1969) — 12 etapów.
  • IV – Asterix in Corsica (1973) — 10 etapów.
  • V – Asterix and Cleopatra (1963) — 6 etapów.
  • VI – The Revenge of Julius Caesar (rozdział stworzony na potrzeby gry) — 8 etapów.

Co sprowadza się do 6 rozdziałów i 47 misji/plansz. Nasi bohaterowie po prostu ruszają w siną dal, zmotywowani jedynym zdaniem od szefa wioski lub przypadkowego Bigusa Dickusa, albo innego Maximusa Wódkopijusa. PEGI 7+ w pełnej krasie. Nie jest to największy minus, bo fabuła w bitkach zawsze jakoś mi przypomina perypetie rodzinne z Tekkena. Podobnie jest z poziomami, o ile ich wielkość i ilość nawet zadowala, tak nie wyróżniają się niczym szczególnym pod względem systemowym. Ot, idziemy przed siebie, aż drogę zablokują nam zbóje i tak przez całą grę. Niby klasyka, ale nabijamy tylko sam wynik, progresja postaci nie istnieje. Nawet dziadek Spyro potrafił wydawać diamenty, a nie ma dłoni. Nawet nie chodzi o nowe ciosy, sklep, czy jakieś wymyśle systemy, np. galeria do odblokowania za pkt. byłaby jakąś formą nagrody za progresję i samą grę. Jedynym urozmaiceniem walki są okazjonalne mini gierki w szybkie klepanie przycisku (ehh) tzn. polowania na dziki i rozwalanie beczek na czas. Na otarcie łez acziki za przechodzenie gry na najwyższym poziomie trudności…

Chciałem też dociekać, gdzie podziały się podstawowe opcje, jak regulacja dźwięku, ale już mi odechciało. Podziękuje zatem za napisy PL (których wstępnie brakowało), jak zawsze miły dodatek niezależnie od produkcji. W kwestii oprawy będzie zwięźle. Wizualnie gra jest dokładnie tym, co pierwsze przychodzi na myśl, tj. komiksem w ruchu. Animacje i efekty specjalne są płynne, a tła obfite w kolory i detale. Wszystko jednak zachowuje minimalistyczny styl. Jeśli chodzi o muzykę, to mamy jakieś przygrywki w tle, na tyle ambientowe, że przez większość gry będziemy raczej wysłuchiwać krzyków swoich ofiar oraz zapętlonych kwestii protagonistów. Czyli ogólnie, bez rewelacji.

Nie ma chyba nic gorszego od kończenia samemu gry, która w zamyśle jest tworzona pod kilku graczy. Smutniejsze jest chyba tylko granie na dwóch padach w It Takes Two. Największa zaleta Asterixa i Obelixa to możliwość zabicia kilku godzin nawalając z towarzyszem w rysowanych oponentów, co niestety w dzisiejszych czasach może być też i wadą. Gra nawiązuje do przeszłości stylem i rozgrywką. Nie powala na żadnym froncie, ale może dać kilka godzin przyjemnej zabawy w starym kanapowym klimacie. Super fani Galów mogą dorzucić jedno oczko do oceny, ale ogólna ocena wszystkich elementów gry (z uwzględnieniem sentymentu) to można sprawdzić.


Asterix & Obelix: Slap them All! | Recenzja | Cross-Play

GRA DO RECENZJI DOSTARCZONA PRZEZ PLAION
DZIĘKUJEMY ZA WSPARCIE!

14 thoughts on “Asterix & Obelix: Slap them All!

            1. Tak dramatycznie to nie będzie, spokojna rozczochrana. Sprzedam zapas puszek po piwie, ponoć aluminium dzisiaj w cenie. Zrobię zaopatrzenie w biedronce i przeszmugluję pod kurtką. Hłe, Hłe. Dodatkowo w cenie wejściówki jest jeden browar na barze.

              A tak serio to Babcia dostała 14stkę i mi odpaliła 3 stówki, starczy na dojazd, ekstremalne party, odjazd na drugi dzień. Liczę na zajebongo upodlenie w zacnym gronie Graczy starszej daty, no i oczywiście na możliwość choćby zamiany kilku słów ze Zgreziolami! Auuu!

                1. A to on babcię też bił? Słyszałem tylko o starym, który mu nie zapłacił 5ciu dych za umycie samochodu.

                  Bezpodstawnie nie dostał – cytując klasyka.

                  A tam zaraz narkoman, bardziej alkoholik.

                  Zresztą kto nie wąchał mefedronu w bramie, w czasach kiedy był dobrej jakości i łatwo dostępny, niech pierwszy rzuci kamieniem.

                  Lubię gościa za wyciąganie brudów z życia Szmatławca i jechanie po BUCzerze, którego nigdy nie trawiłem i przestałem kupować to pismo kiedy Ściera odszedł, a ten fanboy TLOU multi i Star Warsów zaczął niszczyć klimat trzody, który był największą siłą PE.

                  Psyko znowu co nieco pocisnął:

                  https://www.psxextreme.info/topic/110024-co-si%C4%99-sta%C5%82o-z-psx-extreme/?do=findComment&comment=5058616

                  https://www.psxextreme.info/topic/124914-psx-extreme-302/?do=findComment&comment=5058632

    1. Grifter mixuje słowem rapuje,
      takie fraszki zawsze propsuje.
      Śpij spokojnie mój drogi,
      jutro na obiad pierogi.

      Dzięki za komentarz i sry, że czekałeś na tekst prawie tyle samo co na FF15 😉
      Wracam i będzie tego więcej wiesz szykuj swój ang. cudzysłów i podwójne wyszczególnienie tekstu xD

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *