Balatro
Przewaga karety nad kolorem to zasada znana każdemu pokerzyście. Jednak to, że w pewnych warunkach para potrafi być mocniejsza od trójki, z kolei dwie pary wyżej wypunktowane od strita, to już magia zarezerwowana wyłącznie dla graczy Balatro. Niezależnego fenomenu autorstwa jednego człowieka, który w 2024 roku udowodnił, że błyskotliwa idea nie wymaga ani wysokiego budżetu, ani wsparcia dużego wydawcy.
Szalony Joker
Balatro to karciana gry typu roguelike, której zasady są niezwykle proste. Do dyspozycji dostajemy standardową talię 52 kart, z figurami od dwójki do asa, w czterech różnych kolorach. Następnie wykorzystując ograniczoną ilość zrzutek, staramy się ułożyć z nich jak najmocniejszą pokerową kombinację, za którą otrzymujemy punktowy ekwiwalent. Para, full, strit, kareta – pokerowa klasyka. Na tym jednak podobieństwa z kasynowym hitem się kończą. W zasadzie poza wspomnianymi układami cała reszta gry nie przypomina hazardowego sportu. Jest o wiele, ale to o wiele ciekawiej!
Po pierwsze, w żadnym trybie zabawy nie rywalizujemy tu z innymi ludźmi. Balatro jest grą przewidzianą wyłącznie dla pojedynczego gracza, a zaliczanie kolejnych rund polega na wykładaniu kart na stół i zdobywaniu wymaganej ilości punktów. Aby cała partia uznana została za zwycięską, musimy pokonać ośmiu „bossów”, z którymi walczymy co trzecie rozdanie. Ci przyjmują formę różnej maści unikalnych przeszkadzajek i losowane są z bogatej puli aż dwudziestu ośmiu sztuk. Dla przykładu możemy trafić na bossa, który nie zaliczy nam żadnych puntów za kiery czy trefle, lub na takiego, którego musimy pokonać pojedynczym zagraniem. Rundy pomiędzy bossami możemy pomijać, lecz wiąże się to z pewnym ryzykiem i nie zawsze jest to opłacalne. Sporo zależy tu od naszego doświadczenia i znajomości gry.

Po drugie, poza zagrywanymi przez nas figurami, równie ważną rolę odgrywają tu karty specjalne – jokery, stanowiące trzon fantastycznie przemyślanego systemu przeliczników. Zbierane przez nas w toku rozgrywki, dumnie prezentują się w górnym panelu i znacząco wpływają tak na nasz sposób gry, jak i na wykręcane przez nas wyniki. W Balatro dostępnych jest aż 150 różnych jokerów, dzięki czemu każda rozgrywana przez nas partia jest unikalna. Nawet po kilkudziesięciu godzinach spędzonych z grą, zdarzało mi się odkrywać nietypowe synergie i mocarne kombinacje bonusów.
Jedne jokery faworyzują wykorzystywanie konkretnej pokerowej figury, te bardziej uniwersalne dodają stałą ilość żetonów w zależności od wybranego parametru, a jeszcze inne znacząco przedefiniują znane nam zasady gry. Ze stosika rozmaitości możemy przykładowo wylosować jokera, który wszystkie karty w talii traktował będzie jako “karty z twarzą” (jak walety, damy i króle), a inny sprawi, że trefle i piki będą uznawane za ten sam kolor. Do prawie każdego takiego jokera dołożyć możemy innego, tworząc w ten sposób genialną kombinację. Moim ulubionym typem jokerów są jednak te, którymi możemy uzyskać efekt kuli śnieżnej. Im częściej wykonujemy daną czynność, np. zagrywamy tę samą pokerową figurę, używamy kart tarota, czy pomijamy kolejne rozdania, tym jokery te stają się coraz potężniejsze. I bardzo często w pojedynkę są w stanie przesądzić o naszym sukcesie.

Abstrakcyjny Joker
Jedną z podstawowych mechanik każdej rogalikowej karcianki, jest możliwość rozbudowy i ulepszania talii w toku prowadzenia rozgrywki. Z tego zadania Balatro wywiązuje się wybitnie, oferując zatrzęsienie dostępnych opcji. Sercem tego systemu jest sklepik, do którego trafiamy pomiędzy rozdaniami i w którym wydajemy zarobione złoto. Możemy tu kupić paczki z kartami do rozbudowy talii, specjalne vouchery przypisujące potężne bonusy do aktualnej rozgrywki, no i oczywiście same jokery, bez których pokonywanie kolejnych rund może okazać się niewykonalne. Podjęte w sklepie decyzje definiują styl naszej gry i często są istotniejsze od wyborów realizowanych przy karcianym stole. To w głównej mierze one określają kierunek rozwoju naszej talii i nierzadko decydują o końcowym sukcesie. Warto również zawczasu zaglądać jaki boss czeka na nas w kolejce, by móc się na niego odpowiednio przygotować.
To jednak dopiero początek możliwości. W Balatro każdy pokerowy układ posiada swój własny poziom doświadczenia, od którego zależy jego bazowa wartość punktowa. Ulepszanie ich odbywa się za pomocą kart planetarnych, gdzie każdej zagrywce odpowiada jedna planeta. Kluczowa jest tu prawidłowa analiza kierunku rozwoju naszej talii, by inwestować w ten jeden, najbardziej opłacalny układ. Do tego dochodzą moje ulubione karty tarota. Pozwalają one między innymi na nakładanie wyjątkowych statusów na wybrane karty z talii, przekolorowanie kart np. z trefli na karo, a nawet na dosypanie do naszego portfela dodatkowej gotówki. Zagrywane przez nas karty mogą przyjąć formę szklaną, stalową czy złotą, a każda z nich daje inny bonus i przydaje się do realizacji innych celów. Wisienką na torcie są niezwykle rzadkie karty widmowe (ang. spectral cards), które mogą nam przykładowo zamienić ciąg wylosowanych z talii kart, w zbiór figur o tej samej wartości, np. samych dziewiątek. Sumarycznie wszystkie te mechaniki powodują, że nawet po wielogodzinnych posiedzeniach i wielokrotnych zwycięstwach, z Balatro nie sposób się nudzić.

Kosmiczny Joker
Bogactwo opisanych mechanik w praktyce spisuje się genialnie. Proste do przyswojenia zasady gry, kosmiczna regrywalność i cudownie nakreślona oprawa audiowizualna powodują, że od Balatro nie sposób się oderwać. Natłok kumulowanych bonusów i synergii sprawia, że nie ma opcji by samodzielnie doliczyć się efektu końcowego. Każdorazowe rzucenie ręki na stół jest więc magicznym pociągnięciem za wajchę jednorękiego bandyty i obserwowaniem narastających po lewej stronie ekranu wartości. Z tą jedną różnicą, że Balatro jak mało która gra karciana, daje nam rewelacyjne poczucie kontroli nad losowością i możliwość wpływania na przebieg kolejnych rozdań. Jasne, zdarzają się również sytuacje w których RNG nie ma dla nas żadnej litości i pomimo naszych starań, brutalnie kończy partie. W większości przypadków jest to jednak domena najtrudniejszych poziomów trudności i wyzwań, na które bądź co bądź, sami się piszemy. W zasadzie jedyną wadą gry, która po tych wszystkich godzinach przychodzi mi do głowy, jest monotonny motyw muzyczny. Sam w sobie jest świetny, ale po kilkunastu godzinach spędzonych z grą, zwyczajnie chcielibyśmy usłyszeć coś innego. Może kiedyś, a póki co pozostaje wyciszenie dźwięku i odpalenie YouTube’a w tle.
|
LocalThunk – anonimowy artysta
To co jest niezwykłe w przypadku LocalThunka to fakt, że do momentu w którym piszę te słowa, czyli końcówki września 2025 roku, pozostaje on ciągle osobą całkowicie anonimową. Jedyne posiadane o nim informacje pochodzą z jego własnego profilu społecznościowego na portalu X, w którym podzielił się m.in. pochodzeniem z miasta Regina, stolicy kanadyjskiej prowincji Saskatchewan. Mimo odniesienia ogromnego sukcesu i możliwości przekucia go w branżową rozpoznawalność, postanowił nie ujawniać swojej tożsamości. Nadzieją dla fanów była gala The Game Awards 2024, na której Balatro nominowane było w aż pięciu kategoriach. Ostatecznie trzy wygrane statuetki odebrane zostały przez przedstawicieli firmy Playstack, wydawcy Balatro. Póki co LocalThunk pozostaje więc jokerem w talii, o którym wiemy tyle, na ile sam autor nam pozwala. |

Rozegranie pojedynczej partii to kwestia jednej do dwóch godzin, jednak kardynalnym błędem byłoby porzucenie Balatro po tak krótkim czasie. Tak naprawdę dopiero wówczas wór rozmaitości staje przed nami otworem. Odblokowujemy talie o innych rewersach i właściwościach, każdą możemy mierzyć się z coraz trudniejszymi poziomami trudności (których łącznie jest aż osiem!), a do uzupełnienia czeka na nas przeogromny album z jokerami i innymi kartami. A jeśli jakimś cudem podstawowa forma zabawy się nam znudzi, to twórca dorzucił również tryb wyzwań, w ramach którego czeka na nas dwadzieścia predefiniowanych talii, z nieco odmiennymi zasadami.
Odblokowanie wszystkich piętnastu talii, ukończenie jedną z nich najwyższego poziomu trudności i uporanie się z wszystkimi dwudziestoma wyzwaniami zajęło mi 90 godzin gry. Szczerze, sam nie wiem, kiedy to przeleciało. A to ciągle nie koniec, bo przecież do odnalezienia ciągle czeka na mnie ostatnie 20 jokerów, a połową talii nie rozegrałem jeszcze choćby jednej partii. Wyzwaniem ostatecznym są trofea, które te kilkadziesiąt godzin zabawy są w stanie przekształcić w kilkaset. Znam jednego człowieka, świetnego tłumacza gier wideo, któremu, osiągniecie platynowego apogeum, zajęło niespełna 380 godzin. Karciany kosmos. Ale nawet jeśli nie gustujecie w zdobywaniu cyfrowych osiągnięć i wyciskaniu z gier stu procent, Balatro może stanowić niekończące się źródło relaksu, zabawy i przyjemności z odkrywania nieznanych, unikalnych kombinacji.
Balatro jest najdobitniejszym dowodem na to, że gdzieś na marginesie wielkiego gamedevu potrafi zadziałać magia nie z tego świata. Pasja i miłość do gier przelewana jest tam w artystyczną formę i nieszablonowe rozwiązania, a powinnością graczy jest, aby takie dzieła wspierać. To fenomen, w który kolejne pokolenia graczy mogą zagrywać się na telefonach, tabletach i czymkolwiek co jeszcze mobilnego powstanie. Windowsowy pasjans może już spokojnie przejść na zasłużoną emeryturę. Jego miejsce należy się właśnie Balatro, nowemu królowi single-playerowych karcianek.














Tym jednym człowiekiem, który szturmem zawojował i zachwycił całą branżę gier, jest LocalThunk, kanadyjski twórca gier niezależnych, który w zaciszu własnego garażu tworzy je z pasji i niemal wyłącznie na własny użytek. 